W wieku 83 lat odszedł aktor Krzysztof Kowalewski. Był jednym z najpopularniejszych polskich artystów, odtwórcą słynnych komediowych ról w "Nie ma róży bez ognia" i "Brunet wieczorową porą", a także tytułowy bohater radiowej audycji "Kocham Pana, Panie Sułku".
Pierwsze małżeństwo Krzysztofa Kowalewskiego
Aktor w latach 60-tych poznał, w warszawskim klubie SPATiF, kubańską tancerkę - Vivian Rodriguez. Para tworzyła burzliwy związek, jak wspominał Kowalewski ich romans był "płomienny". O artystce, z którą ostatecznie wziął ślub mówił również, że "była niezwykłym, kolorowym ptakiem. Zwłaszcza na tle szarej, gomułkowskiej Polski".
Choć związek tych dwojga rozkwitł i doczekali się syna Wiktora, relacja nie przetrwała próby czasu. Kiedy tancerka wyjechała do Paryża i zaczęła układać sobie życie za granicą – para zdecydowała o rozwodzie. Jak wspominał Kowalewski w jednym z wywiadów, nie sprawdził się w roli ojca, w tamtym czasie. Przez jakiś czas nie utrzymywał nawet relacji z synem, który od lat 80-tych przebywał za granicą. Wszystko się jednak zmieniło i na nowo odbudował kontakt. Aktor doczekał się też wnuczki, Sachy, z której był bardzo dumny.
Wnuczka Krzysztofa Kowalewskiego
Aktualnie Sacha i jej ojciec, Wiktor Kowalewski mieszkają w Kalifornii. Polska publiczność poznała już dziewczynę dzięki jej roli w filmie "Proceder", gdzie wystąpiła obok słynnego dziadka.
Sacha Kowalewski studiowała aktorstwo w Ruskin School of Acting w Los Angeles. Jak mówiła w rozmowie z "Na Żywo" - chciałaby zagrać w kolejnym polskim filmie, z tego też powodu planuje podszkolić język polski.
Sacha Kowalewski jest aktywna w mediach społecznościowych. Tak dziś wygląda wnuczka Krzysztofa Kowalewskiego.
Dziewczyna pożegnała dziadka na Instagramie:
"Mój dziadek dzisiaj zmarł. Bardzo się cieszę, że go poznałam i zobaczyłam podobieństwa między nami. Mój dziadek i ja nie mówiliśmy tym samym językiem, ale zawsze mogłam zrozumieć, jaki był zabawny. Był aktorem tak jak ja, wiem, że mam to we krwi dzięki niemu. Kiedy ostatnio byłam w Polsce, oglądałam go w sztuce, stał sam na scenie przez 3 minuty, próbując wymyślić, jak dostać się do KRZESŁA. Prosta komedia, a cała publiczność ryczała ze śmiechu łącznie ze mną. I właśnie tak go zapamiętam - jako dziadka, aktora, komika".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.