W Gdańsku parafianie zostali poproszeni o przyniesienie książek i innych przedmiotów, które "przynoszą złą moc". Następnie po niedzielnej mszy duchowny publicznie je spalił.
Straż miejska ukarała księdza mandatem. - Osoba podejrzewana o popełnienie wykroczenia została poproszona przez nas o stawiennictwo w siedzibie straży i złożenie wyjaśnień. Stawiła się, złożyła wyjaśnienia, przyznała do winy i została ukarana mandatem - tłumaczył Wojciech Siółkowski, rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku.
Okazało się, że na mandacie się nie skończy, ponieważ przedmioty zawierały plastik i farbę drukarską, które przy spalaniu mogą wydzielać substancje rakotwórcze. - Impulsem było to, jak zobaczyliśmy na zdjęciach dzieci w pobliżu ogniska. Ich zdrowie mogło być narażone. Naszym zdaniem tu zwykły mandat nie wystarczy – powiedział w TVN24 Zdzisław Kuczma z Rybnickiego Alarmu Smogowego. - Nie ma znaczenia, czy to ksiądz, czy robotnik na budowie – skwitował.
We wtorek Rybnicki Alarm Smogowy skierował zawiadomienie do prokuratury. Zdarzenie miało być wykroczeniem przeciwko ochronie środowiska.
Do sprawy odniosła się również kuria w Koszalinie. - Sama forma była dyskusyjna, a nawet nieodpowiednia. Nie podpisałbym się pod nią – krytykował rzecznik ks. Wojciech Parafianowicz. - Jednak z drugiej strony ksiądz palący książki podkreślił, że szkodliwe jest praktykowanie okultyzmu, wiara we wróżby i podobne zjawiska, a intencje księdza ocenił jako dobre - dodał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.