Jedna z mam, Grace Bollen, podzieliła się w mediach społecznościowych swoją historią na temat lunchoxów. Jak napisała, zdecydowała się na kompleksowe czyszczenie pudełek. To skłoniło ją do oderwania części pudełka, która była przyklejona do plastikowego dna. To, co zobaczyła, całkiem ją zszokowało.
Pod pozornie czystą powierzchnią pudełka znajdowały się pokłady pleśni, które wyrosły w jego wnętrzu. I nie, nie były to wieloletnie pudełka, przekazywane w rodzinie z pokolenia na pokolenie. Od momentu ich zakupu nie minął nawet rok.
Kobieta opisując całą sytuację wyznała, że każdego wieczoru myła je ręcznie i zostawiała otwarte do wyschnięcia. Tymczasem kilka miesięcy wystarczyło, aby w ich wnętrzu pojawiła się prawdziwa inwazja pleśni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grace skontaktowała się z producentami pudełek śniadaniowych, a ci zapewnili ją że dołożą wszelkich starań, aby ich produkty były wodoszczelne. Kobieta zaleciła też innym rodzicom, żeby za każdym razem przyglądali się pudełkom pod światło, dzięki czemu będą mieć lepszy widok na to, czy w środku nie rozwija się pleśń.
Cały Internet o tym huczy
Grace nie jest jedynym rodzicem, który w ostatnim czasie dokonał tego obrzydliwego odkrycia. Inna mama, Ashleigh Jade, napotkała ten sam problem i zamieściła w sieci nagranie, wywołując tym samym obrzydzenie i odrazę u swoich obserwatorów. Tym razem chodziło o uszczelki przy konkretnych szufladkach lunchboxów.
Pleśń może mieć do czynienia z serem, jeśli jest to z założenia ser pleśniowy. Tymczasem pleśń jako mikroskopijny grzyb jest po prostu niebezpieczna dla zdrowia. Objawy zatrucia się nią to m.in. nudności, duszności, gorączka czy też biegunka.