W zaatakowanej przez Rosję Ukrainie zginęło już kilka tysięcy rosyjskich żołnierzy. Inni zostali schwytani. Na nagraniach, które zarejestrowali Ukraińcy i które następnie opublikowano w sieci, niektórzy rosyjscy żołnierze podkreślali, że nie wiedzieli, że jadą na wojnę.
Nie zdawały sobie z tego sprawy również ich matki. Na spotkaniu z gubernatorem syberyjskiego obwodu kemerowskiego dały wyraz swojej złości i frustracji.
Wszystkie zostałyśmy oszukane. To były przecież ćwiczenia... Nasi synowie zostali wysłani do Ukrainy jako mięso armatnie – powiedziała jedna z kobiet Siergiejowi Ciwilewowi.
Dlaczego nasi chłopcy zostali tam wysłani? Nie byli odpowiednio przeszkoleni. Spójrzcie na nich, oni mają po 20 lat - dodała.
Przeczytaj także: Nie żyje 6-letnie dziecko. "Pokaż to Putinowi"
Następnie zapytała gubernatora, gdzie jest jego syn. Odparł, że uczy się na uniwersytecie, co jeszcze bardziej rozzłościło ją i inne kobiety. Gubernator stwierdził wtedy, że to "specjalna operacja i nikt w tej chwili nie może jej komentować". "Specjalna operacja" to słowa, którymi rosyjska propaganda określa wojną toczącą się w Ukrainie.
Po chwili gubernatorowi wymsknęło się słowo, które znowu wzburzyło zgromadzone na spotkaniu matki. Stwierdził on, że młodzi żołnierze "zostali użyci".
Zostali użyci? Nasze dzieci zostały użyte? – dziwiła się jedna z matek.
Przeczytaj także: Zginął popularny ukraiński aktor. Walczył na froncie o wolną Ukrainę
Ciwilew próbował wybrnąć z sytuacji i zasłaniał się wyuczonymi propagandowymi formułkami. Dalej mówił o "operacji specjalnej" i o tym, że póki ona trwa, "nie można wyciągać żadnych wniosków, nie można krytykować". Mówił też, że niedługo to wszystko się skończy.
Wtedy, kiedy wszyscy zginą! - krzyknęła matka jednego z żołnierzy.
Przeczytaj także: Najeźdźcy o twarzach dzieci. Ukraińcy pokazali zdjęcia pojmanych