Maison DesChamps wiedział, co zrobić, aby zwrócić na siebie uwagę. 3 maja aktywista zaskoczył mieszkańców San Francisco, wchodząc bez zabezpieczeń na Salesforce Tower. Drapacz chmur zajmuje 17. miejsce na liście najwyższych budynków w Stanach Zjednoczonych. Mierzy imponujące 326 metrów, czyli o 16 metrów więcej od najwyższego budynku w Polsce (Varso Tower).
Czytaj także: 50 nazwisk. To ci młodzi ludzie dokonali masakry w Buczy
Ok. godziny 9:21 służby zostały powiadomione o wspinaczu. Dotarcie na szczyt 61-piętrowego budynku zajęło DesChampsowi ponad godzinę. Tam czekała już na niego policja, która niezwłocznie aresztowała go. Po przetransportowaniu 22-latka na komisariat funkcjonariusze wypuścili go na wolność.
DesChamps udzielił wywiadu amerykańskiej telewizji ABC7. Określił wspinaczkę jako "zabawną" i zapowiedział, że "zrobi to jeszcze raz". Zdradził, że miesiąc zajęło mu szczegółowe zaplanowanie akcji. Budowę budynku przeanalizował używając map Google.
Czytaj także: Fatalna pomyłka. Obudziła się na własnym pogrzebie
Zrobił to przeciwko aborcji
Wspinacz ryzykował życie, gdyż chciał w ten sposób wyrazić sprzeciw wobec legalnej aborcji. Ma nadzieję, że zbierze milion dolarów na wsparcie organizacji antyaborcyjnych. DesChamps zaznaczył, że lekarze dokonujący aborcji są jego zdaniem przestępcami, a kobietom powinno przedstawiać się inne możliwe opcje.
Lekarze dosłownie zabijają te dzieci na stole i zostawiają je na śmierć [...] Nie próbujemy krzyczeć na kobiety, które chcą dokonać aborcji, nie chcemy ich obwiniać… chcemy tylko dać im do zrozumienia, że istnieją inne opcje - mówił aktywista.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.