W dzisiejszych czasach wielu z nas stawia ekologię w gospodarstwie domowym na pierwszym miejscu. Eksperci zero waste radzą, by maksymalnie ograniczyć zużycie wody. Oddawanie moczu pod prysznicem miałoby więc być sposobem na oszczędzanie wody.
Jedno spłukanie wody (po siku) to 3 litry wody. A przy spłuczkach starej generacji to nawet 6-9 litrów! "Sikanie pod prysznicem nie dość, że oszczędza wodę i papier toaletowy, to jeszcze pozytywnie wpływa na nasze zdrowie. Sikając pod prysznicem, od razu myjesz intymne miejsca. Zapobiegasz zakażeniom dróg moczowych. Mocz (zazwyczaj) jest sterylny, nie masz się więc co obawiać o ewentualne zakażenia. Dodatkowo, mocznik zawarty w moczu korzystnie wpływa na skórę stóp" – pisze Kasia Wągrowska, autorka bloga o zero waste "Ograniczam się".
Lekarka jest innego zdania
Niestety z opinią polskiej blogerki nie zgadza się amerykańska urolożka. Według dr Alicii Jeffrey-Thomas łączenie prysznica z oddawaniem moczu może być opłakane w skutkach i radzi nie łączyć tych czynności.
Jeśli sikasz pod prysznicem bądź też odkręcasz kran lub prysznic, a następnie siadasz na toalecie, aby oddać mocz, to tworzysz w mózgu skojarzenie między odgłosem płynącej wody a koniecznością sikania - tłumaczy Jeffrey-Thomas na TikToku.
Przykre konsekwencje
Według lekarki, takie skojarzenie mózgu w połączeniu z dysfunkcją dna mięśnia miednicy może prowadzić do nietrzymania moczu. Zaś konsekwencją tego może być niekontrolowane popuszczanie, np. w trakcie mycia naczyń.
Lekarka przyznaje, że nietrzymanie moczu dotyka głównie kobiet i to one powinny szczególnie uważać.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.