Kayley Stead i Kallum Norton byli w związku od czterech lat. Na ślubnym kobiercu mieli stanąć 15 września. Niestety, pan młody nie pojawił się na ceremonii i odmówił przeprosin oraz komentarza.
Jak podaje "The Mirror", który opisuje historię, dopiero niedawno okazało się, że niedoszły mąż Kayley zdał egzamin państwowy i jest zawodowym policjantem. 24-latek miał zrobić to tuż przed ceremonią, która kosztowała 12 tys. funtów (ponad 63 tys. zł).
Para była razem cztery lata. Niedoszłe małżeństwo zdecydowało się nawet na wspólne wynajęcie mieszkania. Zrobili to w Swansea w Walii. Niestety, nie są już razem po tym, jak policjant porzucił narzeczoną przed ołtarzem. Jak donoszą brytyjskie media, w nocy przed ślubem niedoszły pan młody przebywał w przyczepie kempingowej w pobliżu miejsca zaślubin. Miał je opuścić wczesnym rankiem.
Widziałam pana młodego około godziny 16:00 na dzień przed ślubem, ale nie miałam od niego żadnych wieści od tego czasu. Próbowaliśmy do niego dotrzeć, skontaktować się, ale na marne. Zostawił mnie bez wyjaśnienia - poinformowała Kayley.
Uciekł sprzed ołtarza i odmawia przeprosin. Panna młoda i tak zorganizowała imprezę
Do Kayley zadzwonił ojciec Kalluma, by poinformować ją, że syn się nie pojawi. Sam nie miał odwagi, by porozmawiać z byłą partnerką. 27-latka starała się nie przejmować swoim niedoszłym mężem i kontynuowała imprezę, na której bawiła się znakomicie.
Nie oczekuję od niego niczego innego, jak tylko tego, że będzie świadomy swoich działań i weźmie odpowiedzialność za to, co zrobił - powiedziała Kayley.
Kobieta wydała na ślub swe oszczędności. Choć nie zyskała męża, bawiła się w gronie rodziny i przyjaciół. Nie zrezygnowała z całego harmonogramu wydarzenia i nie zapomniała o przemowach, tańcach i profesjonalnych zdjęciach, ale... bez pana młodego. Swój pierwszy taniec spędziła z druhnami, swoimi braćmi, oraz tatą.
Czytaj także: Ma 76 lat i zachwyca figurą. Ale metamorfoza!