20 września 1998 roku 19-letnia Tara Calico postanowiła wybrać się na codzienną przejażdżkę rowerową. Nigdy nie wróciła. Jej matka, Patty Doel, zwykle dołączała do nastolatki podczas jej przejażdżki. Później jednak zdarzył się incydent, podczas którego czuła się śledzona.
Czytaj też: Druga twarz pandemii. Niepokojące doniesienia
Tego ranka Tara żartobliwie poprosiła mamę, żeby przyjechała po nią, gdyby złapała gumę, jeśli nie wróci przed południem. 19-latka zabrała na przejażdżkę swojego walkmana, słuchawki i kasetę magnetofonową.
Kiedy Tara nie wróciła do południa, Patty złożyła raport o zaginięciu. Później tego samego dnia funkcjonariusze znaleźli porozrzucane kawałki walkmana dziewczyny i kasety magnetofonowej. Nigdzie jednak nie było widać nastolatki ani jej roweru. Świadkowie powiedzieli, że widzieli białą furgonetkę podążającą za Tarą.
Rok później na parkingu na Florydzie znaleziono zdjęcie polaroidowe. Byli na nim niezidentyfikowana młoda kobieta i mały chłopiec. Obie ofiary były zakneblowane i związane.
W ciągu następnych lat znaleziono jeszcze dwa zdjęcia polaroidowe. Pierwsze znaleziono w Kalifornii - widać na nim rozmazaną twarz dziewczyny zakrywającej usta jasnoniebieską tkaniną. Druga przedstawiała kobietę związaną gazą z niezidentyfikowanym mężczyzną w pociągu Amtrak.
W listopadzie 2013 r. dzięki zeznaniom świadka zidentyfikowało trzech mężczyzn, którzy byli zamieszani w zniknięcie Tary. Jej rower został rzekomo wrzucony na pobliskie złomowisko, a jej ciało wrzucono do stawu.
Inny raport mówi, że Tara została zgwałcona, zadźgana na śmierć, a następnie pokryta betonowymi płytami. Istnieje również historia, mówiąca, że jej ciało umieszczono w zamrażarce. Ostatecznie nigdy nie została odnaleziona.