Rolą taksówkarza jest dowiezienia pasażera do celu. Ale nie tylko - przekonuje Roni, kierowczyni Ubera z Teksasu. Kobieta najwyraźniej uważa, że praca za kółkiem to także sposób na uczynienie świata lepszym. Brzydzi się kłamstwem i nieuczciwością, czemu dała wyraz w czasie jednego z ostatnich kursów.
Tiktokerka za kółkiem
Amerykanka nie tylko wozi ludzi, ale jest także aktywną tiktokerką. Na profilu @perfectly_unbroken zdradza anegdoty ze swojej pracy. Ostatnio opowiedziała o nietypowym kursie, który zdecydowała się nagle zakończyć. Można powiedzieć, że skorzystała z klauzuli sumienia.
Przyjechałam po mężczyznę. Wsiadając do auta, wciąż machał w kierunku żony i dziecka na tarasie - opowiada kierowczyni.
Rodzinna sielanka? Tylko z pozoru, bo po chwili pasażer dodał do kursu dodatkowy adres. Roni przyjęła zlecenie, a na miejscu czekała na nich kobieta z walizką.
Szybko okazało się, że łączy ich coś więcej. Tiktokerka miała usłyszeć, jak "przyjaciółka" mężczyzny zachwala jego decyzję o odejściu od żony. W reakcji na to miał ją namiętnie pocałować. Para wsiadła razem do taksówki, ale nowa pasażerka wciąż dopytywała towarzysza, czy zostawił małżonkę i będzie tylko z nią.
Tak ukarała zdrajcę
Roni nie mogła tego dłużej słuchać. Zawróciła auto i pojechała w miejsce, skąd odebrała klienta. Kochanków wysadziła na podjeździe domu, w którym czekała na niego żona z dzieckiem.
Karma wraca - skwitowała.
Nie wszystkim widzom spodobało się jej zachowanie. Niektórzy zarzucają jej, że niepotrzebnie ingeruje w prywatne życie obcych ludzi. - Samochód należy do mnie i jestem swoim pracodawcą. Jeśli w środku dzieje się coś niedobrego, mam prawo zareagować po swojemu - wytłumaczyła.
Wielu obserwatorów przyznało jej rację. Inni wciąż uważają, że przekroczyła granicę dobrego smaku. Nie wzięła np. pod uwagę, jak na wieść o zdradzie ojca może zareagować jego pociecha. Patrząc jednak na liczbę polubień, a nagranie odnotowało ich już niemal 2 miliony, spora grupa popiera decyzję kierowczyni.