Dane Głównego Urzędu Statystycznego za rok 2023 są zatrważające. Wynika z nich, że Polacy zawarli zaledwie 146 tysięcy małżeństw. To spadek o ponad 10 tysięcy w stosunku do poprzedniego roku i wynik najgorszy od czasu pandemicznych ograniczeń.
Trend spadkowy utrzymuje się od początku XXI wieku, ale tak słabego wyniku (poza okresem pandemicznych obostrzeń) nie było jeszcze nigdy. Dla przykładu, w 2018 roku zawarto ponad 190 tysięcy związków małżeńskich.
Sukcesywnie rośnie za to liczba rozwodów. W 2022 roku do sądów wpłynęło 78,5 tys. pozwów rozwodowych, a w 2023 roku było ich już ponad 81 tysięcy. Wiele z tych postępowań zakończyło się rozwiązaniem małżeństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z czego wynika taki trend? Zajmująca się m.in. terapią par psycholog Sylwia Ćwiklińska z Poradni Zdrowia Psychicznego Endomedica w Bydgoszczy mówi w rozmowie z o2.pl, że "zwiększyła się świadomość społeczna dotycząca relacji, szczególnie wśród kobiet". Z tego też względu coraz więcej małżeństw zaczyna się rozpadać.
Kobiety stały się niezależne finansowo. Zwracają uwagę na swoje dobro. Z moich obserwacji wynika, że to właśnie panie decydują się częściej na rozstanie. Mężczyznom przychodzi to trudniej. Nie chcą rezygnować z życia, do którego doszli. Podkreślę jednak, że nigdy decyzja o rozwodzie nie jest łatwa - mówi nam specjalistka z dziedziny psychologii i terapii par.
Społeczeństwo zaczęło akceptować rozwody?
Okazuje się, że bardzo zmieniła się też kwestia akceptacji osób po rozwodach. Osoby, które decydują się na rozstanie, nie przejmują się już oceną rodziny czy znajomych.
Z moich obserwacji gabinetowych wynika, że inaczej kształtowane jest przyzwolenie społeczne na temat rozpadu małżeństwa. Kiedyś baliśmy się oceny sąsiadów czy rodziny. Dziś rozwód nie jest niczym nadzwyczajnym. Upadło społeczne tabu na ten temat. Parę lat temu powodem utrzymywania małżeństwa "na siłę" były np. dzieci. Współcześnie doszliśmy do wniosku, że zły związek jest dla dziecka gorszy niż rozwód - tłumaczy Sylwia Ćwiklińska.
Co może być powodem rozwodu? Ćwiklińska wymienia m.in. zdrady, ale też przemoc fizyczną i finansową. Współcześnie coraz mniej osób chce "na siłę" utrzymywać toksyczne relacje.
W opinii psycholog warto w sposób szeroki postrzegać kwestię "walki o relację w małżeństwie". Ćwiklińska tłumaczy, że "kiedyś ludzie walczyli często o związek nie ze względu na uczucia do partnera, a postrzeganie społeczne".
Nie można powiedzieć, że ludzie są dziś bezrefleksyjni, płytcy i nie walczą. Trend wynika po prostu z przyzwolenia społecznego. Osoby po rozwodach nie są dziś wykluczone z kręgu rodziny czy znajomych. Mogą dalej budować relacje i związki. Pamiętajmy, że kiedyś małżonkowie walczyli o związki także ze względów zewnętrznych, patrząc na to "co ludzie powiedzą", a nie dlatego, że zależało im na relacji - wyjaśnia specjalistka od terapii par.
Czy liczba rozwodów wpływa na mniejszą liczbę małżeństw? Okazuje się, że zależność jest widoczna. Sylwia Ćwiklińska tłumaczy nam, że "młodzi ludzie doskonale potrafią analizować rzeczywistość i wyciągać z niej wnioski".
Młodzi ludzie widzą, że związki ich rodziców czy bliskich są utrzymywane "na siłę". Oni zdają sobie sprawę, że "papier", czy nawet przysięga przed Bogiem nie muszą być najważniejsze. Młodzi wolą być często sami, niż żyć w toksycznych związkach - tłumaczy specjalistka od komunikacji w związku.
Ciekawe jest to, że w Polsce spada również odsetek małżeństw kościelnych. W ciągu 26 lat liczba "związków sakramentalnych" spadła z 230 tysięcy do zaledwie 90 tysięcy. Skąd taki trend?
Zauważmy, że aktualnie więcej jest ślubów cywilnych niż kościelnych. Kiedyś człowiek przysięgał przed Bogiem i traktował małżeństwo jako relację na całe życie. Dziś jest inaczej. Ludzie nie chcą się wiązać deklaracjami, których nie są w stanie później zrealizować - wskazuje Sylwia Ćwiklińska.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.