Pan Ewaryst Walkowiak urodził się w czasie wojny. O tym, że nie został wychowany przez swoją biologiczną rodzinę, usłyszał od umierającego najstarszego brata. Od tamtego momentu mężczyzna robi wszystko, aby dowiedzieć się, kim jest i kim byli jego rodzice.
Według świadków moje imię i nazwisko to Ewaryst Lossow. I chciałbym, aby tak mnie nazywano, bo to jest moje prawdziwe imię i nazwisko – mówił w reportażu "Kim ja jestem" TVN.
Prawdopodobnie mężczyzna jest synem polskiej zakonnicy, Joanny Lossow, oraz niemieckiego oficera - Hansa von Lossowa. Franciszkanka i wojskowy byli ze sobą spokrewnieni - zbieżność nazwisk bynajmniej nie jest przypadkowa. Ich pierwsze spotkanie miało prawdopodobnie miejsce w Paryżu, jeszcze przed wojną. Później rodzice Joanny sprzeciwili się jej małżeństwu z Hansem. Kochankowie spotkali się jednak znowu w okupowanej Warszawie.
Badania potwierdziły pokrewieństwo
Bratanica siostry Joanny, Maria Lossow-Niemojowska, była po stronie pana Ewerysta. Kobieta, chcąc pomóc w ustaleniu tożsamości mężczyzny, przekazała do badań DNA swój materiał genetyczny. Ich wyniki potwierdziły, że ona i Ewaryst są blisko spokrewnieni. Maria Lossow-Niemojowska, która odziedziczyła spadek po zakonnicy, skompletowała wszystkie dokumenty związane z testamentem i chciała przekazać je Ewarystowi. Zanim się to jednak stało, kobieta trafiła do szpitala, gdzie wkrótce zmarła.
Według relacji świadków jeszcze w dniu śmierci w mieszkaniu kobiety pojawiła się jej dalsza rodzina. Zniknęły m.in. akta potwierdzające tożsamość pana Ewarysta, "zgubił się" również zapisany mu testament. Nigdy już nie odnaleziono także listów siostry Joanny.
W szukaniu odpowiedzi o swoje pochodzenie nie pomagają też zakonnice z klasztoru w Laskach.Jak ustalił reporter Rafał Stangreciak, tuż po śmierci pani Marii siostry zakonne wzięły ze szpitala bloczki parafinowe z wycinakami tkanek i przekazały je wybranemu przez siebie genetykowi. Z przeprowadzonych badań wynikało, że nie istnieje żadne pokrewieństwo. Kłopot jednak z tym, że pan Ewaryst nigdy nie udostępnił zakonnicom materiałów potrzebnych do analizy.
Kto leży w grobie siostry Joanny?
Kolejne badania przeprowadzone przez zakład medycyny sądowej w Poznaniu oraz przez katedrę we Wrocławiu nie potwierdziły przypuszczeń dotyczących pokrewieństwa między panem Ewarystem a zmarłą siostrą Joanną, którą na wniosek sądu ekshumowano. Wyniki analizy pokazały za to coś innego: każdemu genetykowi "wyszedł" inny kod genetyczny duchownej. Pojawiły się więc wątpliwości, czy we wskazanym grobie na pewno spoczywa siostra Joanna.
Panu Ewarystowi Walkowiakowi w ustaleniu tożsamości nie pomógł także sąd. Jego sprawą od ośmiu lat zajmuje się wydział rodzinny w Kaliszu. W tym roku proces miał się zakończyć, jednak pełnomocnik mężczyzny zadecydował o złożeniu wniosku (powołując się na artykuł 49 kpc.) o wyłączeniu ze sprawy sędziego. Okazało się bowiem że sędzia jest rodzoną siostrą notariusza, który 20 lat temu zajmował się procedowaniem przejęcia majątku rodu von Lossow – XIX-wiecznego pałacu w Marchwaczu. Jednak mimo tego faktu wniosek został oddalony.
Zobacz także: "Dom nie do poznania". Przykre fakty na temat programu
Zobacz także: Po śmierci matki został opiekunem rodzeństwa. "Cudowne dzieci z patologicznej rodziny"