Niech pierwsza rzuci grzebieniem ta z nas, która nigdy nie wyszła od fryzjera z grymasem niezadowolenia na twarzy. Podczas gdy niektórym paniom wizyta u fryzjera kojarzy się z błogim relaksem, nie brakuje klientek, u których samo wspomnienie wizyty w salonie fryzjerskim wywołuje dreszcze.
Jak to mówią ''włosy nie zęby — odrosną''. Są jednak pewne fryzjerskie błędy, których nie da się naprawić.
Pewna tiktokerka, znana w sieci jako @hannahleelifestyle, udała się do salonu fryzjerskiego mając jasno sprecyzowane oczekiwania co do swojej fryzury ślubnej. Kobieta marzyła o upięciu włosów w luźny, gruby warkocz w stylu boho. Zależało jej także na delikatnej ozdobie wplecionej we włosy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Efekty pracy fryzjerki zszokowały pannę młodą
Kobieta wrzuciła na TikToka dwa zdjęcia, na których porównała fryzurę, o której marzyła i tę, którą wykonano w salonie fryzjerskim. Faktycznie, w obu przypadkach mówimy o warkoczu, ale na tym podobieństwa właściwie się kończą. Sposób odtworzenia fryzury ze zdjęcia pozostawia wiele do życzenia.
Jest warkocz, jest ozdoba do wpięta we włosy... teoretycznie wszystko się zgadza. Ale wystarczy spojrzeć na zdjęcie, by się przekonać, że fryzjerka nie do końca wywiązała się z powierzonego jej zadania. A raczej — wywiązała się tak, jak umiała.
Pannie młodej zależało m.in. na przedłużeniu włosów i zwiększeniu objętości fryzury. Co mogło pójść nie tak? Zobaczcie sami...
Hannah zaznacza, że brała ślub w czasie pandemii i nie mogła udać się do salonu na wykonanie próbnej fryzury. Teraz kobieta radzi przyszłym pannom młodym, by nie popełniły tego samego błędu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.