Anturium to niezwykle piękna bylina. Przez lata nadawano jej wiele fantazyjnych nazwy. Mówi się na nią kwiat flamingów, kwiat ogoniasty, kitnia, a nawet języki teściowej. Nie ma osoby, która nie chciałaby jej mieć w domowej kolekcji.
Warto jednak mieć się na baczności. Liście tej uroczej rośliny zawierają bowiem niebezpieczną truciznę.
Śmiertelna trucizna na parapecie
Niektóre części tego kwiatka, zwłaszcza liście i pędy, zawierają sok, w którym obecne są saponiny oraz kryształki szczawianu wapnia.
Mikroskopijne kryształki mogą wbijać się w skórę. Wywołują wówczas wysypkę i nieprzyjemne pieczenie.
Pogryzienie lub połknięcie kawałków anturium może skończyć się bolesnym obrzękiem języka, przełyku i gardła. Może to spowodować problemy z oddychaniem, a w skrajnych przypadkach nawet śmierć.
Prawdopodobnie, żaden dorosły, nie ma szans na zatrucie taką rośliną. Należy jednak zwrócić uwagę, czy nasze dziecko za bardzo nie interesują się "domową dżunglą". Ruchliwy dwulatek, może wykorzystać rozproszoną uwagę rodziców i spróbować pobawić się liśćmi anturium. A wtedy możemy mieć poważny problem.
Rozważ, czy obecność trujących roślin jest bezpieczna dla małych domowników
Warto się zastanowić, czy nie pozbyć się niebezpiecznej rośliny np. na organizowanych czasem internetowych wymianach kwiatków. Może warto oddać anturium bezdzietnej siostrze?
Obecność trujących kwiatków jest niebezpieczna także dla zwierząt domowych. Każdy właściciel kota wie, jak dużą ciekawość wzbudzają u mruczków doniczkowe kwiaty.
Anturium to nie jedyna roślina, która może wyrządzić nam krzywdę. Inne gatunki trujących roślin, które cieszą się popularnością, to między innymi: diffenbachia, monstera, filodendron czy gwiazda betlejemska.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.