Leila Stead dziesięć lat temu poddała się operacji powiększenia biustu. Teraz doświadcza "skrajnych objawów". 36-latka z Australii chce usunąć implanty. Jej siostra ogłosiła publiczną zbiórkę na ten cel.
Implanty niczym tykająca bomba
Elle rozpoczęła kampanię mającą na celu zebranie funduszy na usunięcie implantów siostry. Zrobiła to po tym, jak Leila przyznała, że myśli o sprzedaży samochodu, aby sfinansować operację.
Kobieta żałuje, że dziesięć lat temu wszczepiono jej implanty i chce wrócić pod nóż. - Zrobiłam to, bo w wieku 20 lat miałam taki kaprys - tłumaczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta desperacko próbuje usunąć implanty. - Wtedy powiedziano mi, że są najlepsze — opowiada. Po latach jednak okazało się, że są pełne toksyn - wyjaśnia.
Moje implanty są toksyczne. Zwiększają ryzyko wystąpienia BIA ALCL (chłoniaka anaplastycznego z dużych komórek związanego z wszczepieniem implantów piersiowych).
Czytaj także: Jest młodą żoną. Dziwią się, na co "pozwala" jej mąż
Kosztowna operacja
Kobieta miała operację w 2012 roku. Osiem lat później rząd Australii zakazał używania trzech rodzajów implantów, z uwagi na zagrożenie BIA ALCL, w tym tych, które polecono jej w klinice.
Od czasu założenia implantów Leila była trzy razy w szpitalu. Twierdzi, że w podobnie tragicznej sytuacji jest wiele kobiet na całym świecie. Niestety, koszty operacji ją przerastają.
Moja siostra jest samotną mamą, która nie radzi sobie z rosnącymi kosztami utrzymania i doświadcza wyniszczających objawów ograniczających jej zdolność do pracy, która jest jedynym źródłem dochodu dla niej i jej rodziny – apeluje Elle.
Toksyczne składniki w implantach mogą prowadzić do choroby piersi i rozwoju raka. - Tak wiele kobiet nie jest świadomych, co powoduje ich tajemnicze choroby — stwierdza Leila.
Zabieg usunięcie implantów to koszt około 14 tys. dolarów. Na razie kobieta nie zebrała potrzebnych środków.
Leila spotkała się za to z dużą krytyką. - Nie mam już siły walczyć i bronić przed tym hejtem — przyznaje.