- Moje klientki otrzymują najlepszą wersję mnie. Nie chcą faceta, który siedzi i pije kawę czy patrzy cały ranek na telefon. Ja też dostaję najlepszą wersję ich, czyli to, czego nie mają szans by dać swojemu partnerowi - mówi Samuel Hunter, męska eskorta.
Mężczyzna twierdzi, że praca seksualna jest jego jedyną, ponieważ "wyciąga" z niej aż 6 tys. funtów miesięcznie (ponad 30 tys. zł). Nie wszystkie klientki oczekują od niego stosunku seksualnego. Niektóre potrzebują po prostu towarzystwa czy bliskości.
Pracuje jako męski "escort"
Od 23 do 70 lat - klientki Samuela Huntera "mieszczą się" właśnie w tym przedziale, choć, jak ujawnia, najczęściej są to 35-latki. Niektóre z nich są mężatkami, inne singielkami. Część z nich szuka wyłącznie czegoś jednorazowego, a pozostałe - regularnych spotkań nie tylko na seks, ale także do restauracji, kina bądź teatru.
- Zazwyczaj przyjmuję od trzech do dziesięciu klientek regularnych i kilka "jednorazowych" - mówi Samuel Hunter w rozmowie z "Daily Mail Australia".
Miesięcznie zarabia ponad 30 tys. zł
Samuel Hunter twierdzi, że swoje powodzenie zawdzięcza przede wszystkim "tatusiowemu ciałku". Z tego też względu jego klientki to najczęściej wspomniane 35-latki, które - jak ujawnia - szukają dojrzałego, także z wyglądu, mężczyzny.
Jak go znajdują? Najczęściej poprzez stronę internetową, gdzie podany jest jego cennik, w zależności od ilości spotkań oraz wymagań. Dwie godziny to koszt ponad 350 funtów, podczas gdy za 530 funtów Samuel Hunter oferuje czterogodzinny pakiet "gier i zabaw".
- Większość moich rezerwacji jest na kilka godzin lub na noc - zdradza Hunter.
Jak dodaje, jego klientki to także kobiety z niepełnosprawnościami. Stanowią aż połowę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.