W przepowiednie, jasnowidzów, wróżki i horoskopy można wierzyć lub nie. Można je również inaczej interpretować. Nigdy bowiem nikt nie napisał żadnych konkretów, że zdarzy się to czy to.
Eustachiusz był prorokiem i mistykiem, przeorem klasztoru benedyktynów, który znajdował się niegdyś na terenie dzisiejszej Warszawy. Jego przepowiednie niekiedy są już zapomniane.
Fatalna prognoza dla Polski?
W XV wieku jego słowa były najpierw spisywane po łacinie, a w następnej kolejności tłumaczone na wiele języków.
Eustachiusz już w 1449 roku wiedział, co spotka Polskę. - Polsko, zażyjesz wiele nędzy w przyszłych stuleciach. Jesteś szlachetną, wielką i wspaniałą, ale gardzisz swoimi mądrymi i sławnymi królami, a ponieważ nimi gardzisz, przeto pójdziesz w rozsypkę - pisał.
Te słowa były zapowiedzią rozbiorów i spisków innych państw przeciwko naszemu krajowi. Następnie przewidział "przyjście księcia pokoju, aby panował w pałacach i murach". Mówi się, że chodziło wówczas o Jana Pawła II, który został wybrany papieżem.
Historycy są zgodni, że wiele z jego słów się spełniło. Dlatego grozę budzą słowa, których interpretacji nikt nie chce się podjąć.
Na koniec będą mieli przez lilię króla, którego długi czas nie chcieli, lecz potem przyjmą go z radością. Będzie powszechna zgoda - mówi przepowiednia.
Jak myślicie, o co może chodzić? Przestraszyliście się? A może jesteście sceptykami tego typu słów i przepowiedni?
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.