Mówili, że śmierdzi kocimi odchodami
Choć dzisiaj dla 28-latka są to już tylko wspomnienia, to przyznaje, że kiedyś chciał zapaść się pod ziemię a zaczepki i wyzwiska wcale nie były dla niego zabawne. Wszystko wzięło się tak naprawdę z dobrego serca rodziców mężczyzny, którzy opiekowali się bezdomnymi kotami, ale nie mieli pieniędzy na ich kastrację.
Mieliśmy bardzo dużo kotów i dzieci się z tego naśmiewały. Mówiły, że śmierdzę kocim żwirkiem, albo kocimi odchodami. Jakimś cudem dowiedziały się, gdzie mieszkam, więc przyjeżdżały rowerami pod mój dom - wspominał mężczyzna w rozmowie z "Daily Mail".
Nie sądził, że temat wróci do niego po wielu latach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odezwała się prześladowczyni z dzieciństwa
Koleżanka z klasy, która również go prześladowała, odnalazła go po latach. Napisała wiadomość, z której wynikało, że chce go... przeprosić. W dodatku wyznała, że nawet nie pamięta, dlaczego się nad nim znęcała.
Chciałam tylko powiedzieć, że przepraszam za to, jak cię traktowałam, kiedy byliśmy dziećmi. Pamiętam, jak jeździłam rowerem i cię przezywałam. Byłam prześladowczynią. Od lat czuję się z tym okropnie i gdybym mogła, cofnęłabym czas. Zapamiętałam cię jako miłego chłopaka. Wiem, że to nie pomoże, ale to nie było osobiste. Byłam dziewczyną z problemami... Mam nadzieję, że mi wybaczysz, choć na to nie zasługuję - napisała kobieta.
Dodała też, że sama ma teraz córkę i i uczy ją, żeby była miła dla wszystkich.
Mężczyzna mógłby wykorzystać sytuację, żeby wziąć odwet na prześladowczyni sprzed lat, ale uznał, że nie ma sensu tego robić. Podziękował za szczerość i zaznaczył, że dla niego to już zamknięty etap.
Dzieci potrafią być okrutne i skłamałbym, gdybym powiedział, że sam nie zrobiłem nigdy niczego złego - wyznał 28-latek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.