Relacje między teściami a synowymi to jedne z najbardziej skomplikowanych więzi rodzinnych. Pomimo tego, że przed ślubem często wydaje się, że matka przyszłego męża jest serdeczna, kompromisowa i zawsze stawia dobro dzieci na pierwszym miejscu, rzeczywistość potrafi przynieść niespodzianki.
Często zdarza się, że prawdziwa natura teściowej wychodzi na jaw, gdy w rodzinie pojawiają się pierwsze dzieci, a jednocześnie długo oczekiwani wnukowie.
Wówczas zamiast dzielić się swoim doświadczeniem i udzielać wsparcia w codziennych sytuacjach, teściowa skupia się na patrzeniu swojej synowej na ręce.
Czytaj więcej: Fatalny skutek świątecznej zabawy. Tiktokerka ostrzega
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trudne relacje synowej i teściowej. "Nie ma czegoś takiego jak połóg"
Przykładem takich zachowań jest historia jednej z czytelniczek portalu edziecko.pl. Pani Martyna w liście do redakcji - nawiązaniu do świąt - opowiedziała o przykrej relacji z teściową, która przerodziła się w nienawiść do wnuków.
Kiedy myślę o świętach, to nie czuję radości, a niepokój i stres. Wszystko przez teściową, która od początku naszego małżeństwa nie przepada za mną. Nie wiem dlaczego, bo nigdy jej nic nie zrobiłam. Mam wrażenie, że to tak dla zasady - wyznała pani Martyna.
Kobieta myślała, że ich kontakt się zmieni, kiedy urodzi pierwsze dziecko, jej wnuka.
Niestety się myliłam, bo choć interesowała się wychowaniem Kacpra, to miałam wrażenie, że wszystko, co mówiła, było wścibskie i nie na miejscu. Wtedy milczałam, jednak kiedy urodziłam córkę i teściowa obwieściła, że nie ma czegoś takiego jak połóg i dziwi się, że leżę w łóżku po porodzie, to wybuchłam. Od tamtej pory matka męża nas nie odwiedza, a podczas rodzinnych uroczystości nie rozmawiamy i nie patrzymy się na siebie - wyznała.
Czytaj również: Groza w skateparku. Dzieci wpadły do głębokiej i stromej niecki
"Pójdę na wspólną wigilię, ale nie podzielę się z nią opłatkiem"
Pani Martyna obiecała sobie, że nie będę zabiegać o relacje z tą kobietą, bo zwyczajnie nie zależy jej na niej. - A że mam wyrozumiałego męża, to nie czuję żadnej presji. Jednak teraz w tym przedświątecznym czasie najbardziej boli mnie to, że teściowa nie lubi moich dzieci - napisała.
Pójdę na wspólną wigilię, ale nie podzielę się z nią opłatkiem. Nie będę robić z siebie błazna. Wiem, że gdybym podeszła do niej jak gdyby nigdy nic, to byłaby to z mojej strony głęboka hipokryzja. Mam swoje zasady i nie zamierzam z nich rezygnować na poczet matki mojego męża - dodała.
Czytelnicza portalu podkreśliła, że napisała ten list, ponieważ chce pokazać innym matkom, które mają podobne problemy, że nie zawsze muszą ustępować. "Najważniejsze jest czuć się dobrze ze swoimi decyzjami i ja się właśnie tak czuję" - zaznacza pani Martyna.