Patrycja Runo jest gwiazdą muzyki cygańskiej i często występuje podczas imprez związanych z romską kulturą.
Mimo że od lat mieszkamy obok Romów, to wciąż wielu z nas powtarza krążące stereotypy. Z danych Stowarzyszenia Romów w Polsce wynika, że w naszym kraju może zamieszkiwać ich nawet 30 tysięcy.
Prawda jest taka, że nadal społeczeństwo dzieli się na tych, którzy sprzyjają Romom i tych, którzy z różnych powodów są do nich uprzedzeni. Czy tolerancyjność względem Romów wzrasta? Pragnę wierzyć, że tak jest - powiedziała w rozmowie z portalem o2.pl Patrycja Runo.
Czytaj więcej: Zakochała się w Polaku. Została "zdrajczynią narodu"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta od lat intensywnie działa na rzecz tego, żeby zlikwidować krążące od dziesięcioleci stereotypy. - Jest to trudne zadanie, ponieważ w ludziach niektóre poglądy są głęboko zakorzenione i co najgorsze, są one przekazywane kolejnym pokoleniom, skrzywiając ich postrzeganie drugiego człowieka już od najmłodszych lat - wyznała piosenkarka.
W jej ocenie wiedza Polaków o Romach jest "w dużej mierze satysfakcjonująca". - Dzięki telewizji, prasie, portalom społecznościowym oraz takim wywiadom jak ten, Polacy zaczynają nas rozumieć i akceptować to, kim jesteśmy, jaką mamy tradycję i zwyczaje. Powszechnie kochają nas za muzykę, o czym świadczą chociażby pełne sale na naszych koncertach. 14 kwietnia w związku z obchodami Międzynarodowego Dnia Romów gram dwa koncerty w Wyszkowie. Wejściówki rozeszły się w kilka godzin - powiedziała.
Artystka podkreśla, że "człowiek to człowiek, nieważne czy Polak, czy Rom". - Ludzie są z natury dobrzy, ale życie i to, czego doświadczamy nas zmienia. Dlatego nie oceniajmy, a nie będziemy oceniani - podkreśliła.
Patrycja Runo o przeszłości. "Przyklejali mi łatkę"
Patrycja Runo w rozmowie w portalem o2.pl przyznała, że w przeszłości doświadczyła niejednokrotnie przykrych sytuacji i zachowań ze strony innych ludzi, ponieważ jako Romka była dla nich kimś gorszym, niegodnym zaufania.
Oczywiście miałam wielu przyjaciół, dla których moje pochodzenie czy kolor skóry nie miały kompletnie żadnego znaczenia, jednak trafiały się osoby, które bez powodu przyklejały mi łatkę 'cyganki-brudaski czy złodziejki'. Aktualnie niewiele jest takich sytuacji, o których mogłabym powiedzieć, że mierzę się z jakimiś problemami z tytułu mojego pochodzenia. Oczywiście, nie twierdzę, że wcale się nie zdarzają, natomiast bycie osobą publiczną jest bardzo pomocne - stwierdziła.
Patrycja Runo poślubiła Polaka. "Środowisko romskie podzieliło się"
Artystka w 2016 roku wyszła za mąż za swojego managera Tomasza Runo. - Jeśli chodzi o małżeństwo z Tomkiem, to reakcje środowiska były momentami zadziwiające, choć myślałam, że niewiele może mnie zaskoczyć - powiedziała w rozmowie z o2.pl.
Jak wspomina, środowisko romskie podzieliło się na trzy części. - Jedni nam gratulowali, drudzy udawali, że nas nie znają, a reszta przypuściła hejt, tak jakby takie małżeństwo było czymś, co wcześniej się nie zdarzało - wyjaśniła.
Co do polskiego społeczeństwa to większa część odebrała nasz związek bardzo pozytywnie, natomiast pojawiły się również przykre i złośliwe komentarze pod moim adresem i ostrzeżenia skierowane do mojego męża, że jest naiwnym głupcem, bo "wziął złodziejską Cyganichę, która wyczyści go z kasy" - dodała.
Czytaj też: Biesiada na poznańskim cmentarzu. ''Prawo jest równe dla wszystkich czy tylko dla wybranych?''
Patrycji Runo: "Moim największym marzeniem jest brak jakichkolwiek podziałów"
Zdaniem Patrycji Runo określanie wszystkich Romów złodziejami i nierobami jest najbardziej dotkliwe. - Powiem tak, w każdym narodzie tego świata są dobrzy i źli ludzie, i pochodzenie nie odgrywa tu kluczowej kwestii. Jest wielu Romów, którzy są wykształceni i pracują. Ja pracuję zawodowo od 14 roku życia. Wszystko jest uczciwe i zgodne z literą prawa polskiego, a jednak mimo tego nadal dla niektórych jestem złodziejką i nierobem, tylko dlatego, że jestem Cyganką - mówiła artystka.
Moim największym marzeniem jest brak jakichkolwiek podziałów. Pragnę, by ludzie byli postrzegani jako jednostki, a nie pod kątem pochodzenia czy kolory skóry. By każdy człowiek był oceniany indywidualnie za swoje złe i dobre uczynki, by nie cierpiał przez cudze przewinienia, które naznaczają go na całe życie tylko ze względu na wspólne korzenie - podkreśliła w rozmowie z o2.pl.
Czytaj również: "Miarka się przebrała". Mieszkańcy Limanowej mają dość Romów