Emily i Michael Johnson z Vacaville w Kalifornii oczekiwali na swoje kolejne, drugie dziecko. Młoda mama wiedziała, że do porodu dojdzie w niedługim czasie, jednak nie spodziewała się, że nastąpi to tak prędko.
Tydzień przed porodem Emily zaczęła czuć silne skurcze. Zbyt silne, jak na fakt, że poród miał odbyć się dopiero za kilka dni. Poinformowała o tym swojego męża, który także zaczął się niepokoić.
Kobieta była na tyle osłabiona, że nie była w stanie ruszyć się z miejsca. Choć Michael próbował ją zanieść do samochodu, aby zawieźć ją do szpitala, to nie był w stanie. Oboje zatrzymali się na trawniku przed posesją. Emily zaczęła rodzić.
Co oczywiste, kobieta krzyczała podczas porodu na tyle głośno, że zbiegli się sąsiedzi, którzy także ruszyli na pomoc ciężarnej. Chwycili za telefon, a wkrótce na miejscu pojawiło się pogotowie.
Nie chciałam urodzić na trawie - mówiła w rozmowie z telewizją KCRA świeżo upieczona matka.
Poród na trawniku. Wszystko skończyło się dobrze
Jak opowiada Emily, choć przede wszystkim odczuwała ból i skurcze i była bardzo zestresowana faktem, że będzie musiała urodzić na trawniku, to pamięta kluczowe momenty, jak choćby to, gdy Michael chwycił pępowinę i ją przeciął.
To Michael przeciął pępowinę - opowiada.
Pomimo niezbyt ciekawych warunków kobieta urodziła zdrowe dziecko, a sam poród przeszedł bez komplikacji. Szczęśliwi rodzice mają więc już za sobą najbardziej stresujące chwile.