Bogusław Linda nie ma w zwyczaju zwierzać się w mediach ze swojego samopoczucia, ostatnio jednak zrobił wyjątek dla tygodnika "Na żywo". "Starzeję się, rejestruję charakterystyczne sygnały psychofizyczne. Czas biegnie trzy razy szybciej, niż kiedyś. Obawiam się przede wszystkim chorób, co się nieuchronnie wiąże ze starością (...)" - martwi się Bogusław Linda.
Główną bolączką aktora są bóle kręgosłupa, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Sytuację mogłaby poprawić operacja, ale aktor opóźnia pójście pod nóż, jak tylko może. Nie pomagają namowy lekarzy i żony, Lidii Popiel.
Operacja pomogłaby zredukować ból, ale wiązałaby się z długą rehabilitacją. Tego właśnie boi się Bogusław Linda. Podjęcia decyzji nie ułatwia sytuacja epidemiczna. Aktor i wykładowca jest już przecież w grupie największego ryzyka.
"Nie wyobraża sobie pobytu w szpitalu. Szczególnie teraz, w tych dziwnych, niepewnych czasach" - miał wyznać kolega artysty, cytowany przez "Na żywo".
Medycyna naturalna, zamiast tradycyjnej
Filmowy twardziel na razie wspomaga się medycyną naturalną. Pomóc mu mają innowacyjne metody naturalnej terapii, przede wszystkim masaże specjalnymi olejkami. Lidia Popiel i przyjaciele aktora coraz bardziej drżą o jego zdrowie, uparty gwiazdor nie przyjmuje żadnych argumentów, a kolejne miesiące zwłoki mogą znacznie pogorszyć stan aktora.
W przeszłości gwieździe zdarzyło się już zlekceważyć chorobę: podczas pracy na planie "Tajemnicy Westerplatte" w 2009 r., aktor wylądował w szpitalu z powodu niedoleczonego zapalenia oskrzeli. Jego życie było wówczas zagrożone. Czy tym razem etatowy macho polskiego kina ugnie się pod prośbami żony i podda się operacji, zanim będzie za późno?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.