Bez wątpienia święta Bożego Narodzenia to najbardziej wyjątkowy czas w roku. Wielu wierzy, że w tym okresie dzieją się niesamowite rzeczy, a nawet można doświadczyć cudu. I choć opowieść o tym, że w wigilijną noc zwierzęta przemawiają ludzkim głosem, lepiej włożyć między bajki, to już nieprawdopodobna historia o matce i noworodku, którzy w cudowny sposób ożyli, wydarzyła się naprawdę!
Zatrzymanie akcji serca
11 lat temu dokładnie 24 grudnia w szpitalu w Kolorado wydarzyła się sytuacja, która została okrzyknięta wigilijnym cudem. Co się stało? Młoda mama Tracy Hermanstorfer trafiła do szpitala, bo zaczęła rodzić. Gdy była już na sali pod opieką lekarzy i za kilka chwil na świecie miał się pojawić jej syn, serce Tracy przestało bić. Nie miała pulsu, nie oddychała, a jej dziecko wciąż było w brzuchu.
W jednej sekundzie załamał się cały świat jej męża Mike'a Hermanstorfera, który był obecny przy porodzie. - Kiedy jej serce przestało bić, poczułem, że moje też. Trzymałem moją żonę za rękę, która zrobiła się lodowato zimna - powiedział przed laty Mike w wywiadzie dla ABC News Colorado.
Po kilku minutach bezskutecznych prób ożywienia Tracy, lekarze zdecydowali o nagłym cesarskim cięciu bez znieczulenia. Chcieli za wszelką cenę uratować dziecko. Gdy wyjęli chłopca, okazało się, że nie oddycha. Ojciec był zrozpaczony. Myślał, że właśnie stracił nie tylko ukochaną żonę, ale i długo wyczekiwanego synka. - Połowa mojej rodziny leżała tuż przede mną martwa. Nie da się inaczej tego opisać - opowiadał Mike Hermanstorfer.
Wigilijny cud
Gdy mężczyzna wziął na ręce dziecko, nagle rozległ się głośny płacz. Chłopiec ożył. Chwilę później i kobieta odzyskała oddech, wróciła do życia. Lekarzom nigdy nie udało się ustalić, dlaczego doszło do zatrzymania akcji serca u Tracy. Mike jednak nie ma wątpliwości, że to po prostu Bóg nad nimi czuwał. - Jest tylko jedno wytłumaczenie. To po prostu absolutny cud! - skwitował Mike Hermanstorfer dla ABC News.