Kiedy do internetu wyciekło nagranie z 2013 roku, na którym Bernardo Bertolucci, reżyser "Ostatniego tanga w Paryżu", wyznaje, że nie omawiał sceny gwałtu z 19-letnią Marią Schneider, w internecie rozpętała się burza. Okazało się, że reżyser miał powiedzieć o wspomnianej scenie wyłącznie Marlonowi Brando i poprosić go, aby nie mówił o niej 19-letniej aktorce. Tłumaczył, że chciałby, by "zachowała się jak kobieta, nie jak aktorka".
Do wszystkich osób, które kochają ten film: patrzycie, jak 48-latek gwałci 19-letnią dziewczynę. Reżyser zaplanował atak. Jest mi niedobrze - napisała na Twitterze Jessica Chastain.
Sama Maria Schneider, która wcieliła się w rolę młodej paryżanki, przyznała, że była zszokowana zachowaniem Bertolucciego i Brando.
Czułam się upokorzona i trochę zgwałcona. Po tej scenie Marlon ani mnie nie uspokoił, ani nie przeprosił. Na szczęście było to tylko jedno ujęcie - wyznała po latach aktorka w wywiadzie dla "Daily Mail".
Do sprawy postanowił się także odnieść sam reżyser "Ostatniego tanga w Paryżu". Bertolucci zapewnił, że aktorka nie wiedziała jedynie o tym, że Brando użyje masła jako lubrykantu. Stwierdził jednocześnie, że to nie przemoc, lecz właśnie użycie masła spowodowało, że Maria poczuła się "lekko zgwałcona".
Chociaż premiera filmu odbyła się w 1972 roku, produkcja wciąż budzi ogromne kontrowersje.