Walka o życie Amandy rozpoczęła się cztery lata temu.
"W czerwcu 2013 Amanda uległa poważnemu wypadkowi. Po powrocie ze szkoły poszła na spacer z psem i swoją koleżanką. Było gorąco i pomimo zakazu zbliżania się do rzeki, poszła schłodzić się do niej i weszła do wody. Wpadła w wir wodospadu. Jej mózg był niedotleniony w 93,5%. Została odnaleziona martwa przez przypadkowego przechodnia. Przypadkowa pani podjęła resuscytację. Po wielu długich minutach udało się. Amanda żyła, jej krążenie zostało przywrócone i została przewieziona do szpitala w Lublinie na Oddział Intensywnej Terapii Dziecięcej, gdzie spędziła 4 miesiące będąc pod respiratorem, zażywając dożylnie krew oraz antybiotyki. Musiała zostać poddana zabiegowi tracheotomijnemu w celu oczyszczenia dróg płucnych. Miała zagrzybione płuca przez wodę z rzeki" - czytamy na stronie "Pomoc dla Amandy" na Facebooku.
Dziewczynkę udało się uratować, ale zapadła w śpiączkę. W końcu trafiła do kliniki "Budzik", gdzie po kilku miesiącach odzyskała przytomność. Okazuje się jednak, że nie był to koniec walki o zdrowie 16-letniej dziś dziewczyny. Amanda wymaga nieustannej rehabilitacji, a ta jest bardzo droga – 2-tygodniowy turnus kosztuje aż 5 tys. złotych. Rodziny dziewczyny nie stać na taki wydatek, dlatego, pod skrzydłami fundacji Avalon, rozpoczęła się zbiórka pieniędzy dla chorej.
Dla Amandy organizowane są między innymi rodzinne pikniki – ostatni miał miejsce w Lublinie, jej rodzinnym mieście. W planach był też charytatywny mecz piłki nożnej, a dla pań – stoisko z ofertą stylizacji paznokci. Wszystko po to, by dziewczyna nie musiała spędzić reszty swoich nastoletnich lat przykuta do łóżka.