Sytuacja miała miejsce przed sześcioma laty. Aleksandra Sadowska z Wrocławia wykonała tatuaż gałek ocznych, korzystając z usług tatuażysty z Warszawy - Piotra A. Bezpośrednio po zabiegu klientka poinformowała go, że nie widzi na jedno oko, jednak mężczyzna przekonywał ją, że wszystko jest w porządku, zalecając okłady i przyjmowanie środków przeciwbólowych.
Sadowska straciła wzrok w prawym oku w kwietniu 2017 roku, a lewe zostało uszkodzone. W toku śledztwa biegli sądowi stwierdzili, że tusz, który został wykorzystany do zrobienia tatuażu oczu Aleksandry Sadowskiej, nie powinien mieć styczności z okiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Kilka lat później do sądu trafił akt oskarżenia, w którym tatuażyście zarzuca się nieumyślne narażenie kobiety na ciężkie kalectwo. Aleksandra Sadowska zapowiedziała także walkę o duże odszkodowanie.
Prof. Jerzy Szaflik z Centrum Mikrochirurgii Oka w Warszawie powiedział w wywiadzie dla TVP Info, że zabieg wykonano w sposób niewłaściwy, uszkadzając oczy młodej kobiety. Oskarżonemu groziła kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Sąd skazał tatuażystę z Warszawy. Znamy wysokość kary
Wyrok w sprawie zapadł przed świętami Bożego Narodzenia. Jak informuje TVN24, Sąd Rejonowy dla Warszawy Woli uznał oskarżonego tatuażystę za winnego nieumyślnego narażenia kobiety na ciężkie kalectwo.
Mężczyzna został skazany na karę roku ograniczenia wolności w postaci obowiązku wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne - po 30 godzin miesięcznie. Dodatkowo zasądzono zadośćuczynienie na rzecz pokrzywdzonej na kwotę 150 tys. zł.
W naszej ocenie kwota nawiązki w wysokości 150 tysięcy złotych jest niewspółmierna do rozmiaru poniesionej krzywdy - ciężkiego kalectwa w postaci całkowitej utraty wzroku - powiedział w TVN24 Paweł Jagielski z kancelarii prawnej Sikorski i Jagielski e-prawnik.biz we Wrocławiu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.