Producenci kosmetyków nie mówią nam całej prawdy często na opakowaniach swoich produktów umieszczając enigmatyczne nazwy różnych substancji.
Ale bywa też, że błąd leży po stronie konsumentek, które myśląc o produktach, oznaczanych jako niewegańskie zakładają jedynie, że chodzi o możliwość testowania produktu na zwierzętach. To nieprawda, a to, co znajduje się w popularnych kremach, szminkach i cieniach naprawdę może zaskoczyć.
O co chodzi? O zawartość rybiej łuski w lakierze do paznokci, kogucich grzebieni w kremie hialurynowym czy nasieniu byka dodawanym do odżywek i szamponów do włosów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szczególnie ten ostatni opisywany na etykiecie jako "bydlęce osocze nasienne" usypia czujność klientek, które nieświadome wcierają to sobie we włosy, ciesząc się z zadowalającego efektu.
Nasienie jest bogate w białko, które może wzmocnić włosy - przekonują dziennikarze Gazety Pomorskiej publikujący zestawienie najbardziej kontrowersyjnych kosmetyków.
I dodają, że od lat jednym z najwyżej cenionych dodatków do ekskluzywnych perfum były wymiociny wieloryba nazywanych ambrą. "Ze względu na horrendalną cenę ambry, wiele firm perfumeryjnych korzysta dziś z syntetycznych substytutów tej substancji. Tylko najbardziej prestiżowe marki nadal używają oryginalnej substancji woskowej z charakterystycznym zapachem", tłumaczą.
Do innych dziwnych składników zawartych w kosmetykach należą też ptasie odchody w szminkach czy koński tłuszcz znany jako eliksir młodości i stosowany w produkcji balsamów do ciała.
Ale na tym nie koniec. W składach kosmetyków odmładzających znaleźć można też niemowlęce napletki lub kobiece łożysko uznawane za niezwykle odżywcze.
Czytaj także: Nie wierzą, ile ma lat. "Wiek to tylko liczba"