Jak donosi "Bild", dwie dekady temu małżeństwo Gloggerów zaczęło w okresie Adwentu dekorować dom i ogród tysiącami światełek, aniołów i szopek. Para, która nie doczekała się dzieci, była szczęśliwa, kiedy ich rozświetlony bożonarodzeniowymi światełkami ogród odwiedzały dzieci. Niestety w ubiegłym roku 63-letnia Erika przegrała wieloletnią walkę z białaczką.
Obiecałem jej, że będę to kontynuował - powiedział Josef w rozmowie z "Bildem"
Erika i Josef byli małżeństwem przez 26 lat. Odejście żony było ogromnym ciosem dla mężczyzny, który znalazł jednak w sobie siłę, żeby mimo śmierci ukochanej, kultywować ich tradycję. W ubiegłym roku mężczyzna ustawił na swoim podwórku drewniane figury. Rozciągnął tam setki metrów kabli. Jego ogród rozświetliło 45 000 LED-owych lampek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bożonarodzeniowy ogród był pomysłem jego żony
Josef nie ukrywa, że ogród pełen świątecznych ozdób był marzeniem jego żony i to ona wyszła z pomysłem jego stworzenia. - Chciała też mieć dwa duże anioły, które dla niej zbudowałem z drewna w latach 1999 i 2001. Z otworami, żeby można było w nich umieścić lampy — zdradził mężczyzna w rozmowie z "Bildem".
Walka Eriki z chorobą nowotworową trwała wiele lat. Pięć lat temu para zdecydowała się postawić na płocie pojemniki z grzanym winem i ponczem, a także skrzynkę na datki. Zebrane środki przeznaczyli na wsparcie badania nad rakiem. Jak przyznał 69-latek, w ciągu ostatnich pięciu lat 6 tys. odwiedzających zebrało 30 tys. euro na badania nad białaczką.
W roku, w którym zmarła Erika, światło w naszym domu dało mi wiele pociechy. Czasem słyszę od gości, których spotkał podobny los, że ten widok pomaga im przetrwać złe chwile - przyznał Josef.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.