Impreza to czas relaksu i odprężenia w towarzystwie znajomych. Jednak nie dla wszystkich. Bogaci i sławni muszą przestrzegać konkretnej etykiety. Zwłaszcza jedna z zasad może wydać się dziwna dla każdego, kto nie jest absurdalnie bogaty.
Daniel Prattley - znany również jako Dan the Butler, pracuje świadcząc usługi kamerdynerskie dla znanych i bogatych na całym świecie. Zaczynał jako asystent aktorki i bizneswoman Joan Rivers, a w kolejnych latach jego praca sprawiła, że podróżował do takich miejsc, jak Monako, Ibiza, Włochy czy Riwiera Francuska. Można więc śmiało powiedzieć, że wie wszystko o przyjmowaniu gości.
Kiedy idziemy do kogoś - częstą praktyką jest zabieranie ze sobą butelki wina. I to nie taniego wina do gotowania za 10 złotych, ani tym bardziej wina w kartonie, ale ładnej butelki, którą kupiliśmy z myślą o gospodarzach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bez względu na to, jak ładna jest to butelka i jak lubimy wino, które otrzymaliśmy jako gospodarze - nie powinniśmy go otwierać w ten sam wieczór.
Czytaj także: Kamerdyner nie wytrzymał. Opowiedział o księciu Harrym
To w złym tonie!
Według zawodowego kamerdynera otwieranie dopiero co otrzymanej butelki jest w złym tonie. Ma świadczyć o tym, że gospodarz nie dysponuje wystarczającą ilością alkoholu, aby napełnić kieliszki gości.
Nigdy nie otwieraj wina, które jest dla ciebie kupione. Upewnij się, że masz nie tylko wystarczającą ilość wina, ale także alkohole bezalkoholowe dla tych, którzy prowadzą samochód, są w ciąży lub nie chcą pić - wyjaśnił Daniel "Insiderowi".
Szczerze powiedziawszy jeśli karmisz swoich gości - poproszenie ich o przyniesienie ze sobą czegoś do picia, wydaje się być uczciwą prośbą. W końcu jeśli tylko nie organizujemy wesela, to nie mamy pewności, że napojów nam wystarczy.
Czytaj także: Jajecznica na... winie! Staropolski przepis z XVII wieku
Zasad dotyczących picia wina jest znacznie więcej, a kamerdyner to najlepsze źródło wiedzy na ten temat. Daniel przypomina, że nie powinniśmy pić czerwonego wina z rybami i nie raczyć się winem burgundzkim podczas imprezy na łodzi. O ile, oczywiście, będzie nam dane w takiej uczestniczyć. Poza tym to raczej nie jest ważne, czy raczymy się Dom Perignon, czy najtańszym winem z kartonu. Ważne, żeby nam smakowało.