Kto wie ile procent mięsa mamy w pakowanych pasztetach z długą datą ważności, dostępnych w sklepach spożywczych? To pytanie, nieco przewrotnie w swoich mediach społecznościowych zadaje Katarzyna Bosacka.
Znana dziennikarka i blogerka tropiąca wpadki producentów żywności, tym razem porównuje pasztety znanych i popularnych marek. Przy okazji ujawnia, że w składzie ogólnodostępnych produktów tego typu na próżno przyjdzie nam szukać mięsa.
Czytaj także: Uważajcie na to w sklepach. Bosacka: "Bardzo pilne"
Dziennikarka prezentuje dwa znane pasztety, które znajdziemy na większości sklepowych półek. Są to Profi i Podlaski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Każdy wie, że w pasztetach zbyt dużo mięsa nie uświadczymy, ale okazuje się, że w niektórych nie ma go wcale, albo jest "mięso oddzielone mechanicznie", które tak naprawdę mięsem nie jest - zaznacza blogerka.
Co w takim razie znajdziemy w składzie tych produktów? Jest tam na przykład: "woda, glutaminian sodu, zagęstniki, błonnik pszenny, trochę wątróbki i skóry, tłuszcz wieprzowy i mięso oddzielone mechanicznie", które jak podkreśla blogerka nie jest mięsem według norm przyjętych przez kraje Unii Europejskiej.
Jednak jak zauważa jeden z komentujących pod postem dziennikarki:
Tego typu pasztety nie kupuje się dla zdrowia czy składu, bo wiadomo, że to syf, tylko dla smaku - internauta dodaje także, że po lepsze, prawdziwe pasztety fani tego typu przysmaków mogą udać się na przykład do rzeźnika.
Czytaj także: Katarzyna Bosacka zwolniona. Oto powód
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.