Eksperci z Oko-Test prześwietlili 14 opakowań wczesnych truskawek zakupionych w dużych sieciach handlowych. Owoce zostały nabyte w takich sklepach jak Norma, Aldi, Netto, Lidl oraz Penny.
13 opakowań pochodziło z hiszpańskiej prowincji Huelva, a jedno z Egiptu. Truskawki z tych krajów, jak zauważa "Fakt", trafiają też do sklepów największych sieci funkcjonujących w Polsce.
Okazuje się, że aż osiem z czternastu przetestowanych partii truskawek uzyskało zdecydowanie ujemną ocenę. Wszystko ze względu na zanieczyszczenie pestycydami. Ich obecność może powodować problemy neurologiczne czy nawet zaburzenia rozwojowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W odniesieniu do tych truskawek przedstawiciele Oko-Test użyli określenia "koktajle z pestycydów". Jedynie w sześciu partiach badanych owoców nie wykryto śladów tych groźnych substancji.
Najgorszej jakości okazały się truskawki nabyte w Normie, Penny oraz Aldi. W truskawkach z Normy pojawiło się aż siedem pestycydów. To rekord w tym teście.
Wykryto nawet etirimol. Jest to toksyczny dla pszczół środek grzybobójczy, którego nie można wykorzystywać w Unii Europejskiej. Niebezpieczny jest też środek owadobójczy cyflumetofen. Został on znaleziony w truskawkach nabytych w Penny.
Truskawki pod lupą. Porażający wynik
"Fakt" zauważa, że niemiłą niespodziankę odnotowano w przypadku owoców uprawianych ekologicznie.
W jednym opakowaniu takich owoców laboratorium wykryło spinosad w ilości przekraczającej dopuszczalny limit o ponad połowę. Jest to najwyższy poziom w historii testów. Chociaż spinosad jest dozwolony w uprawach ekologicznych pod pewnymi warunkami, uważany jest za niedopuszczalny ze względu na jego toksyczność dla pszczół - podkreśla tabloid.
Czytaj także: "Sytuacja jest niebezpieczna". Ekspertka wskazuje, kto zyskuje na napięciach na Bliskim Wschodzie