Na polskich drogach nadal dochodzi do sytuacji, które nie powinny mieć miejsca. Chodzi między innymi o osoby, które wjeżdżają "pod prąd" na wielopasmowe drogi. Jest to jedno z największych, jeżeli nie największe, zagrożenie dla innych uczestników ruchu na drogach szybkiego ruchu.
O kierowcach, którzy jechali "pod prąd" na autostradzie słyszy się regularnie. Zazwyczaj osoby te popełniają fatalną pomyłkę, z której nie potrafią się wydostać. Nic dziwnego, że od pewnego czasu przy opuszczaniu placu postoju w niektórych miejscach można zauważyć tabliczki ostrzegające o złym kierunku jazdy.
Zapobieganie tego typu sytuacjom jest niezwykle ważne, gdyż czołowe zderzenie przy dużej prędkości może doprowadzić do śmierci uczestników ruchu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pod prąd na S5
Niestety, 18 lutego doszło do kolejnej niebezpiecznej sytuacji na polskiej trasie. Tym razem na drodze ekspresowej S5 nagrano samochód, który pędził w niewłaściwym kierunku. Nagrywający jechał prawym pasem ruchu, jednak jego podejrzenia wzbudziły mrugające światła samochodu. Chwile później wiadomo już było, co oznaczał ten sygnał.
Nagle na lewym pasie ruchu pojawił się jadący po prąd samochód. Jego kierowca jak gdyby nigdy nic jechał pod prąd. Na szczęście nie doszło do czołowego zderzenia z innym pojazdem. Wynikało to zapewne z faktu, że tego dnia był mały ruch. Internauci nie mogli uwierzyć w zachowanie sprawcy zamieszania.
Jadąc z Bydgoszczy na autostradę A2 w miejscowości Świecie starczy pan, grubo po 60-siątce jechał pod prąd… Całe szczęście że natężenie ruchu o tej godzinie było małe. I dziękuje panu, który ostrzegał nas światłami drogowym - czytamy na kanale StopCham.
Szacunek dla kierowcy, który długimi świecił dając znać, że coś się dzieje - napisał internauta.
Ten starszy pan dla bezpieczeństwa swojego i przede wszystkim innych powinien czym prędzej oddać prawo jazdy do muzeum - stwierdził komentujący.