Nagranie monitoringu w Sao Paulo w Brazylii ujawniło, jak niewiele brakowało, aby doszło do tragedii. Kierowca żółtego Ferrari 296 GTB na prostej drodze nagle stracił panowie nad samochodem, wpadł na chodnik i uderzył w budynek. Cudem nikomu nic poważnego się nie stało. Ferrari w niewielkiej odległości minęło przechodnia.
Do zniszczonego auta szybko doskoczyli świadkowie, którzy zadzwonili po służby medyczne i próbowali pomóc kierowcy. Ten po chwili, kulejąc, sam wydostał się z samochodu i pierwsze kroki skierował, aby oszacować skalę zniszczeń. Samochód był bardzo mocno rozbity: odpadło koło, wyleciała maska i przód Ferrari był mocno wgnieciony.
Czytaj także: Nie zdążyli zatańczyć na własnej studniówce. Kierująca nastolatka nie przyznaje się do winy
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Mówił o nim cały świat. Tak dziś wygląda "Mały Herkules"
Okazało się, że kierowcą był pracownik luksusowego salonu Ferrari.
W domu włączył się alarm. W tym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że w bramę posesji wjechał dość nietypowy pojazd, zupełnie nowe, żółte Ferrari - powiedziała osoba, która przebywała akurat w domu, gdy doszło do wypadku.
Produkcja tego modelu rozpoczęła się w 2021 roku. Do 100 km/h rozpędza się w zaledwie 2,9 sekundy i może osiągnąć nawet 330 km/h. Kosztuje około 2,2 mln zł.
To nie pierwszy taki wypadek z luksusowym samochodem w roli głównej. Bardzo głośno było pod koniec listopada ubiegłego roku o "najdroższym na świecie wypadku z udziałem czterech samochodów". Doszło wówczas do uszkodzenia dwóch Ferrari, McLarena i Bentleya. Wszystkie auta były warte razem 30 mln złotych!
Do wypadku doszło w Austrii w górzystym terenie. Jeden z kierowców miał wpaść w panikę i gwałtownie zahamował przy pokonywaniu zakrętu. Wywołało to reakcję łańcuchową i samochody jeden po drugim wpadały na siebie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.