Czechy są jedną z ulubionych opcji, jeśli chodzi o wyjazd na weekend dla polskiego turysty. Polacy chętnie odwiedzają na przykład urokliwą Pragę. Przez Czechy prowadzą również drogi wiodące do Austrii i dalej w kierunku Włoch, Słowenii czy popularnej wśród naszych rodaków Chorwacji.
U naszego południowego sąsiada wielu Polaków także spełnia się zawodowo. Pracują w przygranicznych firmach m.in. w kopalniach, gdzie są niezwykle doceniani. Nic zatem dziwnego, że wielu obywateli naszego kraju jeździ swoim samochodem w Czechach.
Niestety, wielu naszych rodaków lubi przekraczać prędkość i jeździć szybciej, niż wskazują na to ograniczenia. Okazuje się, że Czesi są niezwykle skuteczni, gdy ktoś dopuszcza się nawet drobnego przekroczenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mandaty w Czechach niezwykle wysokie
Jak donosi portal nto.pl, polscy kierowcy są niezwykle zaskoczeni tym, jak sprawnie wygląda egzekwowanie mandatu za przekroczenie prędkości w Czechach. Jedną z osób, która musiała zapłacić karę, jest pan Krzysztof z Nysy.
Jechałem 56 kilometrów przez wioskę, gdzie obowiązuje 50 kilometrów na godzinę. Dochodziła północ, droga i pobocza były kompletnie puste. Nie spodziewałem się mandatu za takie wykroczenie, tym bardziej że w Polsce nigdy nie słyszałem o mandacie za szybkość nie większą niż 10 kilometrów na godzinę od dopuszczalnej - opisuje mężczyzna w rozmowie z regionalnym portalem.
Pan Krzysztof już dzień później otrzymał druczek ze zdjęciem z fotoradaru, który ustawiła straż miejska w Bruntalu. Mężczyzna musiał zapłacić 500 koron, czyli około 90 złotych. Portal nto.pl podkreśla, że lokalne władze mogą w Czechach stawiać fotoradary gdzie i kiedy chcą. W Polsce nie mają takich kompetencji. Fotoradary bardzo często występują przy drogach w strefie przygranicznej.
Za przekroczenie szybkości o 10 do 20 kilometrów ponad limit można dostać mandat w wysokości co najmniej 800 koron czyli 145 złotych. W Polsce jest to 100 złotych. Z kolei a przekroczenie do 10 km – 500 koron (90 zł), a w Polsce 50 zł.