Warszawscy radni uchwalili poszerzenie strefy czystego transportu w stolicy. Ta ma objąć m.in. Śródmieście, Żoliborz oraz Pragę Północ, większą część Ochoty i Pragi Południe, duży obszar Mokotowa i połowę Woli.
W strefie będą mogły się poruszać wyłącznie pojazdy, które spełniają odpowiednie normy emisji spalin. Od lipca 2024 po wyżej wymienionym obszarze nie będą mogły poruszać się m.in. posiadacze pojazdów z silnikiem diesla starszymi niż 18 lat oraz autami benzynowymi starszymi niż 27 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od tej zasady obowiązują wyjątki. Chodzi m.in. o okres przejściowy dla mieszkańców wymienionych wyżej obszarów czy osób, które zakupiły auto przed wprowadzeniem SCT. Ostatecznie jednak władze stolicy będą dążyły do wyeliminowania starych pojazdów z centrum Warszawy.
Chajzer mocno krytykuje SCT: byłoby już EKO, a jest SREKO
Z wprowadzeniem strefy czystego transportu nie może pogodzić się Filip Chajzer. Prezenter ma klasycznego Mercedesa S320 z 1995 roku. Po wdrożeniu zasad SCT nie będzie mógł nim jeździć do pracy.
Nie będę mógł jeździć Mercedesem do pracy, bo ktoś w stołecznym ratuszu namalował sobie mapkę. No way. Moje własne ukochane miasto chce mnie robić, delikatnie rzecz ujmując, w balona - stwierdza dziennikarz w emocjonalnym wpisie.
Dodaje, że jego zdaniem wprowadzone zasady mają podłoże finansowe, a nie ekologiczne.
Moja rodzina mieszka w Warszawie od kilku pokoleń. Tu płacę podatki. Strefa zaczyna się jednak kilometr od mojego domu i moje ukochane auto nie jest spoko. Dwie ulice dalej byłoby już EKO, a jest SREKO! - mówi dziennikarz, który wskazuje, że miejsce jego zamieszkania wyklucza go z wyjątków zawartych w uchwale.
Komentarze pod wpisem Chajzera są podzielone. Część internautów zaznacza, że "chce żyć w mieście bez smogu i zanieczyszczonego powietrza". Inni dodają, że "wystarczy zarejestrować auto na zabytek, aby ominąć przepisy", które są "mało życiowe".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.