Żółta kartka dla BMW
Całe zajście miało miejsce przy ul. Rataja w Olsztynie. Mężczyzna, który uwiecznił sytuację na wideo, najpierw usunął zza wycieraczki żółtą kartkę, którą pozostawili strażnicy, a następnie zabrał się za usuwanie blokady, która widniała na kole.
Czytaj także: Zmiany od lipca. Kara to ponad 7 tys. zł
Jak widać na nagraniu, które trafiło do sieci, nie potrzebował do tego żadnych narzędzi - zrobił to w kilka sekund gołymi rękoma. Na widok samochodu z mandatem i blokadą, mężczyzna zareagował licznymi przekleństwami.
Ustawka pod social media?
Internauci nie dowierzali na widok nagrania, w komentarzach pojawiły się głosy o tym, że cała sytuacja została zainscenizowana, żeby się pokazać w social mediach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niektórzy komentowali, że blokady zakładane przez straż miejską wyglądają inaczej. Inni, że mandaty są na białych a nie żółtych kartkach. Jeszcze inni z przekąsem zauważali, że kierowca BMW jest wyposażony nawet w...kij baseballowy. Serwis olsztyn.com.pl zwrócił się do samej straży miejskiej, żeby zweryfikować czy sytuacja z blokadą w rzeczywistości miała miejsce.
Mundurowi potwierdzili umieszczenie blokady na wspomnianym samochodzie i dodali, że wobec kierowcy "toczą się czynności wyjaśniające". Zaznaczyli też, że założenie blokady nie ma na celu trwałego unieruchomienia samochodu.
Usunięcie elementu wiąże się jednak z ryzykiem uszkodzenia - blokady bądź przejazdu - przekazali portalowi olsztyn.com.pl.
To jednak nie jedyne ryzyko. Usuwanie blokady może skutkować oskarżeniem o niszczenie mienia. Jeśli wrzucimy ją do samochodu - możemy zostać posądzeni o przywłaszczenie, a sprawa trafi do sądu. Za coś takiego może grozić zarówno grzywna jak i areszt czy wręcz więzienie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.