Sprawę nagłośniono w programie "Interwencja" na antenie Polsat News. Rok temu pan Władysław kupił używane auto z salonu z niewielkim przebiegiem.
Na nowy samochód trzeba było czekać prawie rok. Za długo. Znalazłem więc taki samochód używany. Nikt mi nie powiedział, że ma jakieś usterki ukryte. Kupiłem za gotówkę - opowiada w programie pan Władysław.
Klient salonu samochodowego planował po roku wymianę auta za dopłatą na nowy. Wówczas okazało się, że nie ma takiej możliwości.
Czytaj także: Chytry miś z Zakopanego: Ja tu jestem celebrytą
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Po roku użytkowania dostałem ofertę mailową z Warszawy, że jest szansa odkupienia tego samochodu ode mnie i wymiany na nowy. Zgodziłem się, wysłałem ofertę. Kiedy podałem im nr VIN, odpisali mi, że tego samochodu nie wycenią i nie odkupią, bo był kradziony – mówi mężczyzna.
W historii pojazdu jest informacja, że był on zgłoszony jako kradziony, a następnie odnaleziony. Ten zapis powoduje, że nie można wymieć go na nowe auto. Rozmowy pana Władysława z przedstawicielami salonu na nic się zdały.
Czytaj także: Takie emerytury otrzymują księża. Kwoty zwalają z nóg
Dopiero po wyemitowania reportażu salon obiecał rozwiązać sprawę w sposób satysfakcjonujący pana Władysława.
Sprzedający musiał o tym wiedzieć. Przecież miał dowód rejestracyjny, VIN. Jeżeli w Gdańsku mogli mi powiedzieć, tylko na podstawie VIN-u, że był kradziony, to znaczy, że każdy dealer mógł to zrobić. Zwracałem się do centrali w Warszawie i pisałem, że ja nie chcę żadnych spraw sądowych ani nagłośnień. Chcę załatwić sprawę ugodowo, ale nikt mi nie pomógł w tym - podsumował klient salonu.