Pan Sebastian był świadkiem zdarzenia na przejeździe kolejowym w Lesznie, na ulicy Dożynkowej. Właśnie tam, w sobotę pomiędzy szlabanami utknął kierowca Fiata 126p. Według relacji świadka, rogatki zamknęły mu się w trakcie wyjazdu i po prostu utknął.
Brak reakcji innych był porażający, nerwy mnie zjadły, musiałem coś zrobić. Podniosłem szlaban, ale byłem przygotowany, żeby go złamać w razie czego. Spróbowałem podnieść i w ostatniej chwili auto stamtąd wyjechało. Pomogłem temu panu, a on jak zahipnotyzowany pojechał dalej, chyba był w szoku - powiedział portalowi "TVN24" pan Sebastian.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Masz psa? Musisz to zrobić. Inaczej zapłacisz grzywnę
Sytuacja nie była winą kierowcy samochodu - uważa pan Sebastian. W rozmowie z redakcja Kontaktu 24 powiedział, że on wraz z innymi kierowcami stali za zamkniętym szlabanem, pociąg przejechał i szlaban się otworzył, więc auta zaczęły normalnie przejeżdżać.
Nagle, może po 20 sekundach, szlaban ponownie się zamknął w takim momencie, że na przejeździe akurat znajdowało się auto. Nie wiem, czy ktoś tym kieruje i w jaki sposób, ale otworzył się dosłownie na moment - przekazał świadek zdarzenia.
W razie niebezpieczeństwa wyłam rogatki
Magdalena Janos z zespołu prasowego PKP potwierdziła, że wpłynęło do nich zgłoszenie o tym zdarzeniu. Według niej, światła działały prawidłowo.
Na przejazd kolejowy wjeżdżamy dopiero po wyłączeniu się sygnalizacji świetlnej, która była również na tym przejeździe kolejowym, a nie w chwili podniesienia się szlabanu - zaznaczyła w rozmowie z redakcją Kontaktu 24.
W kryzysowej sytuacji należy wyłamać rogatkę. Wystarczy niewielka siła nacisku, by tzw. bezpiecznik drąga (przy napędzie rogatek) zadziałał i spowodował bezpieczne wyłamanie zapory, bez uszkodzenia samochodu.