Rejestratory jazdy w autach polskich kierowców coraz nagrywają niezwykłe sytuacje. Często ogromną popularność zyskują nagrania z wypadków, na których widać dokładny moment zderzenia, czy sprzeczkę pomiędzy kierowcami. Niekiedy udaje się jednak uchwycić komiczną scenę. Kanał STOP CHAM opublikował właśnie wideo o komediowym wręcz charakterze.
Jednak sytuacja nagrana na drodze w miejscowości Górki Śląskie mogła mieć fatalny finał. 8 stycznia o godz. 18:35 autor nagrania poruszał się po nieoświetlonej ulicy, kiedy nagle z ciemności wyłonił się rowerzysta. Gdyby nie refleks kierowcy to jadący na jednośladzie bez świateł mężczyzna mógłby zostać przez niego potrącony. Zachowanie szczególnie dziwiło w świetle faktu, że obok szosy znajdował się chodnik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rowerzysta zjechał na chodnik, dopiero gdy kierowca na niego zatrąbił. Na nagraniu słychać, że autor nazwał go nawet "baranem". Nagrywający zatrzymał się kawałek dalej, aby skonfrontować się z mężczyzną. Zwrócił mu uwagę, że jego rower nie ma tylnego światła. Odpowiedź Ślązaka okazała się rozbrajająca, gdyż stwierdził, że nie potrzebuje takowego, ponieważ patrzy do przodu.
A czy ja do tyłu patrzę? - odpowiedział na pytanie kierowcy rowerzysta.
Czytaj także: Przyjął księdza po kolędzie. Jest ateistą
Komiczna sytuacja rozbawiła internautów. Pod filmem pojawiło się wiele komentarzy, w których komentujący podkreślali, że dawno nic ich tak nie rozbawiło. Niektórzy zwrócili również uwagę na śląską gwarę cyklisty, która dodała klimatu całej scenie.
Mega dialog. Dawno się tak nie uśmiałem. I jeszcze ta zacna gwara. Pozdrowienia dla pana z auta. A rowerzysta, no cóż. Do tyłu nie patrzy - napisał internauta.
Mistrzowskie tłumaczenie - stwierdził komentujący.