O zaginięciu 11-letniego Anglika Alexa Batty rozpisywały się nie tylko brytyjskie media. Pod koniec września 2017 roku mama i dziadek chłopca zabrali go na wymarzone wakacje do Marbelli w Hiszpanii. Ostatni raz 11-latek był widziany 8 października w porcie w Maladze, tuż przed planowanym powrotem do kraju.
Czytaj także: Ważył tylko 13 kg. 8-latek zagłodzony na śmierć. Na drzwiach do jego pokoju wisiała kartka
Zaginął 6 lat temu w Hiszpanii. Odnaleziono go we Francji
W rodzinnym mieście Greater Manchester na chłopca czekała jego babcia i jedyna opiekunka prawna, Susan Caruana. Gdy ustalonego dnia Alex nie wrócił do domu, kobieta zaczęła się niepokoić. Wkrótce zgłosiła służbom jego zaginięcie.
Policja wszczęła poszukiwania, które jednak nie przynosiły żadnych efektów. Babcia 11-latka miała pewne przypuszczenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W 2018 roku Caruana wyznała w wywiadzie z BBC, że jej zdaniem matka Alexa i jego dziadek zabrali chłopca do duchowej wspólnoty w Maroku. Podobno oboje chcieli żyć "alternatywnie" i nie życzyli sobie m.in., by nastolatek uczęszczał do szkoły.
Służby przez lata nie trafiły na żaden trop zaginionego. Nagle, 14 grudnia br. w sprawie nastąpił absolutny przełom. Francuska prokuratura poinformowała, że Alex Batty został odnaleziony w mieście Revel w regionie Oksytania.
Jak donosi BBC, 17-letni dziś chłopak szedł z plecakiem wzdłuż ulicy, gdy pewien kierowca zaproponował mu podwózkę. Podróż trwała trzy godziny, podczas których nastolatek opowiedział mężczyźnie całą swoją historię. Zdradził m.in., że mieszkał w odległych dolinach Pirenejów, podróżując z miejsca na miejsce.
Powiedział, że żył w czymś w rodzaju wędrownej komuny. Nie był tam pod żadnym przymusem. Powiedział jednak, że jego matka jest dla niego trochę dziwna i stwierdził, że nie chce takiego życia i chce iść własną drogą. Dlatego zdecydował się odejść - powiedział BBC Remi Buhagiar z gazety "La Depeche".
Plan Alexa zakładał znalezienie dużego miasta z ambasadą, w której mógłby uzyskać pomoc. Empatyczny kierowca zawiózł nastolatka na komisariat policji, gdzie służby pomogły mu skontaktować się z brytyjskimi urzędnikami i babcią.
Jestem bardzo szczęśliwa. Rozmawiałam z nim i czuje się dobrze. To taki szok - powiedziała gazecie "The Sun" babcia Alexa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.