Choć minęło już 20 lat, Edyta Górniak do dziś krytykowana jest za swój feralny występ podczas Mistrzostw Świata w Korei. Gwiazda w inauguracyjnym meczu zaśpiewała "Mazurek Dąbrowskiego", jednak jej interpretacja nie spodobała się kibicom. Wielu nazwało ją wręcz kompromitacją.
Jakby tego było mało, Polacy odpadli z turnieju już w fazie grupowej. To spotęgowało krytykę, która odbiła się na młodej piosenkarce. I choć artystka długo nie komentowała swojego występu, po latach udało się ustalić, co było powodem wpadki.
Jak do tego doszło?
Niektórzy złośliwcy po powrocie Górniak do kraju zaczęli nawet odnosić się do prawa i twierdzić, że doszło do znieważenia hymnu. To z kolei są bardzo poważne oskarżenia, które wiążą się z odpowiedzialnością określoną w jednym z artykułów zawartych w "Kodeksie karnym".
Wokalistkę skrytykowała wówczas również starsza koleżanka po fachu, Maryla Rodowicz. - Zaśpiewała tak, jakby Polska już umarła… - mówiła wówczas.
Dźwięk słyszany w telewizorze nie szedł z mojego mikrofonu, tylko z trybun, z mikrofonu na kamerze reporterskiej. Ktoś nie przełączył kabla i dźwięki się rozlewały, nuta trwała cztery sekundy zamiast pół - komentowała Górniak w rozmowie z "Wysokimi Obcasami" cztery lata po nieudanym show.
To, co było powodem takiej wpadki artystka zdradziła dopiero w 2007 roku.W programie "Ciąg dalszy nastąpił", wyjawiła, że tuż przed wylotem do Korei dowiedziała się o kolosalnej zmianie w instrumentarium - zamiast orkiestry symfonicznej, towarzyszyć jej miała orkiestra dęta.
Przepisanie aranżu w podróży było niemożliwe. Adam Sztaba powiedział, że podejmie się jego przepisania w jakimś stopniu. Znalazłam się w sytuacji, w której mogłam już tylko uciec, zrezygnować z zaśpiewania tego hymnu - mówiła.
Przez dwa dni, kiedy się przygotowywaliśmy do rozpoczęcia meczu, cały czas myślałam o tym, czy powinnam zrezygnować. Gdyby dotarła do Polski informacja, że poleciałam specjalnie do Korei, i to prezydenckim samolotem, i na miejscu zdecydowałam, że nie ma odpowiednich warunków do tego, żeby zaśpiewać hymn narodowy, nikt by tego nie zrozumiał - dodała.
Gwiazda przyznała również, że na domiar złego nie widziała dyrygenta, a on nie widział jej. Solidne wytłumaczenie?
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.