Na początku wszystko szło gładko. Łukasz Minta spotkał się z Arturem Rojkiem i wspólnie zdecydowali, że w Łodzi zrobią festiwal. Pomysł spodobał się w łódzkim magistracie, który przyznał na event pokaźną dotację. Do współpracy zatrudniono lokalne kluby i osoby związane z branżą na terenie Łodzi, pieniądze z dotacji i sponsorów miały przechodzić przez fundację prowadzoną przez Annę Rojek.
Jak twierdzi Minta, mimo półrocznej współpracy pracował bez umowy, a gdy zastrzegł, że bez podpisanych papierów nie zamierza dalej zajmować się festiwalem, zaczęły się schody.
Zostaliśmy z długami za kampanię promocyjną, koszta osobowe oraz hotele. Od kilku miesięcy próbujemy mailowo rozliczyć nasze wydatki z Żoną Artura w celu odzyskania pieniędzy, ale wygląda to niepoważnie. Za naszą pracę oczywiście nikt nie zamierza nam zapłacić - pisze Minta.
Do tak postawionej sprawy postanowił odnieść się Artur Rojek. W czwartek w swoich mediach społecznościowych napisał:
Nie jestem zaskoczony ruchem Łukasza, bo kiedy trzeba rozliczyć się ze swoich działań, najłatwiej wrzucić do mediów chwytliwy temat. Łatwo też uderzyć w bliskich, bo to wygodny cel. Ania – moja żona - od 2008 prowadzi Fundację Independent, która odpowiada za wiele projektów muzycznych, w tym festiwal Great September. 14 lat działań z sukcesem nie przekreśli jeden wpis na FB.
Załączył też oświadczenie, w którym prowadzona przez Anne rojek fundacja odnosi się do sprawy.
Czytaj także: Poznański rekordzista mandatów z komunikacji miejskiej. Ma dług o wartości luksusowego auta
O to jak sytuacja wygląda od strony miasta, które finansowało festiwal zapytał Fakt.pl:
Łódzkie Centrum Wydarzeń ze smutkiem przyjęło informację o problemach «w obozie» organizatorów festiwalu, który wszyscy uznaliśmy za sukces. Zwrócimy się z prośbą o szczegółowe wyjaśnienia w tej sprawie, jak również liczymy na szybkie i polubowne rozwiązanie" — czytamy w oświadczeniu przesłanym "Faktowi" przez Piotra Kurzawę, pełnomocnika Prezydenta Miasta Łodzi ds. Ulicy Piotrkowskiej, z-cy dyrektora Łódzkiego Centrum Wydarzeń.
Anna Rojek, żona muzyka odpiera zarzuty i tłumaczy, że to Minta nie dotrzymał warunków umowy. W opublikowanym oświadczeniu wyjaśnia, że zaniechania po stronie producenta doprowadziły do przesunięcia festiwalu, który nie mógł odbyć się w pierwotnie zakładanym terminie. Dodaje także, że:
Anna Rojek: "Sugerowanie braku transparentności w organizacji festiwalu jest całkowicie nieuprawnione"
Mimo wielokrotnych próśb, kierowanych przez nas także w ostatnich dniach, ( Łukasz Minta przyp. red.) nie przedstawił nam do tej pory dokumentacji, która potwierdzałaby poniesione koszty i umożliwiłaby rozliczenie się z otrzymanej od nas zaliczki. Dlatego osobiście odbieramy przekazane przez niego informacje, sugerujące brak transparentności w organizacji festiwalu, jako całkowicie nieuprawnione"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdziwiony Minta w kolejnym wpisie w swoich mediach społecznościowych odpowiada:
Do momentu kiedy zacząłem bardziej zdecydowanie pytać o umowę nie dostałem żadnej informacji, że z przygotowaniami jest coś nie tak. Ja w sumie do teraz nie wiem co niby zawaliłem.
Dodaje także, że "wczorajsze oświadczenie przekonało mnie ostatecznie, że trzeba z tym iść do sądu" i jest już w kontakcie z prawnikiem w celu podjęcia odpowiednich kroków.
Czytaj także: Maciej Orłoś przerwał milczenie. Tak mówi o długu
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.