Przed aktorstwem był taniec. Alan Andersz od dziecka trenował i zdobył kilka tytułów Mistrza Polski młodzieżowych formacji w stylu latynoamerykańskim. Na wielkim ekranie występował m.in. w "Pręgach" i "Obławie". Popularność i rozpoznawalność przyniosły mu jednak seriale "Na Wspólnej" czy "39 i pół".
W nocy z 17 na 18 lutego 2012 r. uległ wypadkowi. Spadł ze schodów, doznał urazu głowy i w ciężkim stanie trafił do szpitala. Przeszedł kilka operacji, w tym trepanację czaszki, po czym został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, z której wybudził się po kilku dniach. Od tego czasu właściwie zniknął z show-biznesu.
W jednym z ostatnich wywiadów aktor zdobył się na szczere wyznanie dotyczące życia osobistego.
Moje serce nie jest zajęte, jestem singlem od dwóch lat, a miejsce w sercu zawsze jest, ale też poprzeczka jest bardzo wysoko postawiona. Ja po tych swoich przeżyciach mam tak poukładane w głowie, w inny sposób niż większość ludzi, że ciężko się przebić tu. Też niestety mam problem z zaufaniem, ale to nie chodzi tylko o wypadek, ale o całokształt mojego życia - powiedział w rozmowie z "Co za tydzień"
Większość ludzi w tym momencie nie wzbudza mojego zainteresowania, bo świat się zmienia w stronę, która mi się nie podoba. Trzeba to zaakceptować, spoko, ale ja jestem człowiekiem pasji i zawsze mówiłem, że jak ktoś nie ma pasji, to się nie dogada z człowiekiem z pasją i odwrotnie, bo się nie zrozumieją, a ja kocham pasje i to jest coś, co mnie nakręca, a z tym jest coraz gorzej niestety, bo zmieniły się wartości u niektórych. I nie chcę mówić ani uogólniać, może po prostu źle trafiam, bo też chodzę swoimi ścieżkami, nie wiem — dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.