Co roku Artur Barciś pojawia się na warszawskich Powązkach. We Wszystkich Świętych zbiera tam pieniądze na ratowanie cmentarnych zabytków. Jak ludzie reagują na działalność popularnego aktora?
Wrażeniami z tegorocznej kwesty Barciś podzielił się na Facebooku. Okazuje się, że nie brakowało niespodzianek. Niektórzy rozpoznawali aktora i zagadywali do niego.
Wróciłem bardzo, bardzo zmęczony, ale bardzo, bardzo szczęśliwy. Obie puszki pełniusieńkie, a ilość ciepłych słów, które usłyszałem, powinna mi absolutnie przewrócić w głowie. Niektóre teksty zapamiętałem - przekazał Barciś.
Nie wyobrażałam sobie, że mogłoby pana tu dziś nie być - miała powiedzieć jedna z fanek. - Po głosie Artur Barciś, ale z wyglądu zupełnie kto inny - dziwiła się inna. - Przyniosłam panu herbatkę i babeczki. Piekłam dzisiaj rano - oznajmiła 25-latka, wręczając prowiant.
Pewne małżeństwo podkreśliło, że środki na kwestę zbierało... cały rok! Seniorzy w wieku około 80 lat wrzucili do puszki mniej więcej 200 zł, o czym również poinformował Barciś.
Podczas kwesty aktor musiał się też zmierzyć z dość zaskakującym pytaniem. - Nie wie pan, gdzie poszedł dziadek Krzysiek? - spytała pewna dziewczynka.
To mogło zaboleć Artura Barcisia
Nie wszyscy byli równie sympatyczni dla popularnego aktora. Pewien młody człowiek próbował zachęcić swoją babcię do tego, by wesprzeć zbiórkę, w której uczestniczył m.in. Artur Barciś. - Babciu, wrzucimy temu panu? - zapytał seniorkę. Kobieta jednak ewidentnie nie miała ochoty na to, by cokolwiek umieścić w puszce.
Temu panu nie - odparła, co niewątpliwie mogło zaboleć aktora znanego choćby z "Miodowych lat".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.