Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan postanowili wyruszyć na kilkudniowe wakacje. Przed rozpoczęciem ekspedycji małżonkom towarzyszyły spore nerwy.
Najpierw pojawiło się ryzyko spóźnienia na samolot, a potem wystąpiły problemy natury organizacyjnej.
Chodzi o znaczny nadbagaż. Ten kłopot mocno zirytował Radosława Majdana. Były bramkarz zarzucał żonie, że nie umie się pakować i chaotycznie wrzuca do walizki wszystko, co wpadnie jej w ręce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Efektem było to, że para miała ok. 40 kilogramów bagażu i musiała ponieść dodatkowe koszty.
Nie umiesz się pakować i wysyłam cię na kurs pakowania… Proszę o kontakt, jeżeli ktoś prowadzi taki kurs, bo moja żona jest totalnie zagubiona w pakowaniu się. Bierze dwie walizki na trzy dni - nie żartuję - mówił Radek Majdan.
Małgorzata Rozenek-Majdan szybko odparła zarzuty. - Jest to nieprawda, zaprzeczam temu - podkreśliła podczas instagramowej relacji.
Kompletnie wymyka Ci się to spod kontroli. Jesteś w totalnym chaosie, panice. Nie potrafisz się tutaj zdecydowanie zebrać, więc bierzesz wszystko, co napotkasz się w domu - podkreślał Radosław, po czym Rozenek odeszła nieco dalej.
Zawrzało między Majdanami
Między Małgosią i Radkiem ewidentnie wrzało. Później awantura przeobraziła się w... kabaret. - Kochanie, no co Ty, te paręnaście kilo nadbagażu? Przecież damy sobie radę. Będziemy się wspierać. Ja myślę, że jeszcze powinnaś coś zabrać. Przecież jedziemy aż na trzy dni i tylko 47 kilo Pysiuniu w bagażu? - ironizował Majdan.
Rozenek odparła natomiast, że to tylko... 37 kg. - No i właśnie ja takie rzeczy znoszę w kolejce do odprawy - podsumowała gwiazda.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.