Kinga Rusin to była dziennikarka, ale i samozwańcza aktywistka. Podróżuje po świecie, a przy tej okazji nakłania internautów za pośrednictwem Instagrama, by postępowali bardziej ekologicznie.
W trakcie wyprawy w Afryce Rusin zaprotestowała głośno na lotnisku. Co takiego się tam wydarzyło? Celebrytka opisała wszystko na Instagramie.
Głośno zaprotestowałam na lotnisku w stolicy Zambii, widząc obładowanych strzelbami myśliwych. Masowo poparli mnie pozostali odprawiani pasażerowie. Byliśmy oburzeni - wszyscy byliśmy w Zambii, by podziwiać naturę i dzikie zwierzęta, a na naszych oczach ładowano śmiercionośne sztucery, z których zabijano wcześniej lwy i lamparty. Coś we mnie pękło, nie wytrzymałam... - zaznaczyła Rusin.
51-latka wywołała aferę. Co szczególnie ważne, uzyskała wsparcie innych osób.
Dzień wcześniej spędziliśmy godziny, przypatrując się parze lampartów dzielących się zdobyczą (to rzadkość, bo łączą się one w pary na krótko, wyłącznie w okresie godowym, a normalnie walczą ze sobą i o terytorium, i o jedzenie). Moglibyśmy podziwiać te obłędnie piękne i coraz rzadsze dzikie koty bez przerwy. A tu jakieś nabzdyczone matoły przyjeżdżają z bogatszych krajów, żeby sobie, za śmieszne opłaty, pozabijać takie cuda! Po co? Dlaczego? Co Ci ludzie mają w mózgach! Ci byli akurat z (tu bez zdziwienia) Teksasu - kontynuowała eksdziennikarka.
Kinga Rusin: Czyż nie byłoby cudownie...
Później Kinga Rusin dodała jeszcze emocjonalne podsumowanie. Na koniec postawiła ważne pytanie.
Każda wizyta w parkach narodowych, szczególnie tych afrykańskich, pełnych zwierząt, niewyobrażalnie mnie wzrusza i daje jakąś kosmiczną energię do działania. W Zambii nie było inaczej. Czyż nie byłoby cudownie gdybyśmy zaczęli wreszcie szanować dzikie stworzenia i pozwolić im żyć w spokoju obok nas? - zakończyła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Autor: MDO
Dziękujemy za Twoją ocenę!
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Które z określeń najlepiej opisują artykuł: