O wulgarnym poście Barbary Kurdej-Szatan na temat straży granicznej słyszał już chyba każdy. Wpisem, w którym funkcjonariuszy SG nazwała mordercami, wywołała wielką aferę. Długo zmagała się ze skutkami tego wybryku. W zasadzie ten temat wciąż się za nią ciągnie.
Gwiazda przepraszała już za ten wpis. Wyciągnęła też wnioski i potrafi przyznać się do popełnionego błędu.
Błędem był język którego użyłam, ale martwienie się o ludzi nie jest błędem. Wnioski wyciągnęłam takie, że mediom nie mogę ufać. I w ogóle w kraju się różnie dzieje - powiedziała Kurdej-Szatan w rozmowie z jastrzabpost.pl.
Czytaj także: "Żenada". Widzowie bezlitośni po tym, co zobaczyli w TVN
Kurdej-Szatan przekazała też ciekawe informacje. Zdradziła, że dotarły do niej wieści o opłacanych kampaniach hejterskich.
Różne informacje do mnie dochodzą na temat tego, jak to wszystko działa, co jest tworzone celowo, różne opłacane kampanie hejterskie. Nie wiem, co mam o tym myśleć, ale na tyle doświadczyła mnie ta sprawa, że takie informacje do mnie spłynęły. Chciałabym być od tego daleka, ale jestem osobą publiczną - dodała.
Takie priorytety ma teraz Barbara Kurdej-Szatan
Po wielkiej aferze Barbara Kurdej-Szatan zrozumiała, co jest dla niej naprawdę istotne. Jakie są jej aktualne priorytety?
Najważniejsze to robić swoje, zajmować się bliskimi ludźmi i pracą, którą mam do wykonania i najbliższymi. Po prostu - zaznaczyła.
Czytaj także: Ludzie licytują na WOŚP i nie płacą. Owsiak zabrał głos
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.