1 stycznia 1991 roku rozpoczął się koszmar Wojciecha Kordy. Właśnie wówczas wracał z koncertu ze znajomymi i żoną Adą Rusowicz. Niestety, doszło do wypadku. Przeżył jedynie Korda.
To zdarzenie zostawiło poważny ślad na jego psychice. Stracił dobry kontakt z dziećmi, a potem zaczął chorować.
Ma już za sobą co najmniej sześć udarów, cierpi na niewydolność oddechową, a także parkinsonizm czy cukrzycę. Informacje na temat aktualnego stanu zdrowia muzyka wokalisty rockowego przekazała Polska Fundacja Medyczna.
Wymaga codziennej rehabilitacji, bo mimo pozycji leżącej musi się co dzień obracać, by pobudzać krążenie w całym organizmie. O cewniku, pampersach, podkładach, maściach pisał już nie będę, ale Wojtek dzięki codziennemu wysiłkowi żony nie ma ani jednej odleżyny. NFZ do pampersów niewiele dopłaca miesięcznie, tylko one wraz z maściami to koszt kilkuset złotych miesięcznie - możemy przeczytać w oświadczeniu.
"Jest cichą bohaterką"
O Wojciecha Kordę troszczy się pani Aldona, jego druga żona.
Pani Aldona nie pracuje, ma maleńką emeryturę, nie ma czasu, jest całodobowym serwisem medycznym i pogotowiem ratunkowym – jest cichą bohaterką codziennej walki o zdrowie i życie. (...) Ona nie ma siły, żyje praktycznie z dnia na dzień, ale dalej będzie bieda, jeśli nie pomożemy - apelują znajomi Kordy z Polskiej Fundacji Muzycznej.
W jaki sposób można pomagać? Poprzez przekazywanie 1 proc. podatku lub wpłacanie środków na numer konta podany pod poniższy postem.
Czytaj także: Popularny prezenter nie żyje. Zmarł w hospicjum
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.