Maryla Rodowicz musiała przejść operację. Na szczęście zabieg przebiegł pomyślnie i teraz wokalistka dochodzi do siebie w swoim domu w Konstancinie.
Po niemal miesięcznej przerwie opublikowała serię postów na Facebooku. Ich treść okazała się niepokojąca dla jej fanów.
Mam na imię Leszek, jestem kocurem rasy maine coon. Za mną stoi moja konkurencja - czarny konik Aleksander i kogut bez imienia, który już nie raz oberwał od moich kolegów. (...) Kiedyś słyszałem, jak córka mojej pani, Kasia, która wie wszystko na temat zwierząt, roślin i w ogóle dużo wie, a ostatnio morsuje, czyli wchodzi rozebrana do wody. Nie to, żeby była zupełnie rozebrana, ma tam na sobie jakiś kostium kąpielowy, no ale żeby wchodzić zimą do lodowatej wody? To nie dla mnie - czytamy w jednym z wpisów Rodowicz.
Kolejne wpisy brzmiały podobnie. "Mam na imię Kasia, jestem piękna kotka rasy maine coon. (...) Pani często powtarza: jesteś jedyną kotką w tym towarzystwie, ale inteligencją przewyższasz wszystkie 3 kocury. I to prawda" - napisała wokalistka.
Lubię bawić się z panią w chowanego i lubię zaskakiwać ją wieczorami na schodach. Ona wchodzi na górę, ja zbiegam w dół, często w ciągu dnia sypiam na jej łóżku, a wiem, że pani nie chce spać z kotami. To znaczy lubiłaby, ale my, koty, w nocy czasem chcemy się bawić no i budzimy panią. Nie lubię, kiedy pani wyjeżdża, ostatnio miała - z tego, co słyszałam - operację kolana, na szczęście po dwóch dniach wróciła - dodawała.
Czytaj także: Nowy pomysł Morawieckiego. Zajmiemy się polityką polarną
Fani zaskoczeni. Szczere wyznanie Maryli Rodowicz
Internauci z pewnością byli zaskoczeni serią nietypowych postów Maryli Rodowicz. Pewnie zaniepokoiło ich też wyznanie, o jakie pokusiła się słynna wokalistka.
W domu nie mam z kim pogadać - zaznaczyła.
Wydaje się, że media społecznościowe są dla Maryli świetnym sposobem na interakcje z fanami. W ten sposób walczy z samotnością?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.