Wybory parlamentarne 2023 to obecnie najgłośniejszy temat w kraju. Nic w tym dziwnego - 15 października Polacy zdecydują, kto będzie rządził Polską przez najbliższe cztery lata.
W tę wyjątkową niedzielę wybierzemy posłów i senatorów na czteroletnią kadencję. Każdy wyborca będzie mógł oddać głos na jednego kandydata do Sejmu i jednego kandydata do Senatu.
Bartek Gelner pokazał, jak pójdzie na wybory. "Jestem gotowy"
Obywatele odczuwają na sobie ogromną odpowiedzialność, w końcu to od nich w dużym stopniu zależy, jaki tor w najbliższym czasie przyjmie polska polityka i gospodarka. Media od wielu dni publikują sondaże poparcia dla partii politycznych, wokół czuć narastające emocje. I wtedy pojawia się on - Bartek Gelner.
Czytaj także: Jak nie wziąć udziału w referendum 2023?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Wybory do Sejmu 2023 – kandydaci w okręgu numer 1
35-letniego aktora mogliśmy oglądać w kilku popularnych serialowych produkcjach, takich jak "Barwy szczęścia", "Szadź", "Czas honoru" czy "Sexify". Gelner od czasu do czasu pojawia się też w hitach kinowych. Wystąpił m.in. w "Sali samobójców" i "Legionach". Jest stałym bywalcem na scenie warszawskiego "Nowego Teatru", gdzie fani mogą oglądać go w licznych spektaklach.
Oprócz pracy na planie gwiazdor aktywnie udziela się także w mediach społecznościowych. Zwykle udostępnia zdjęcia z profesjonalnych sesji czy kadry z produkcji, nad którymi pracuje, a także z wizyt w muzeach. Tym razem jednak postanowił nawiązać do krajowych spraw bieżących.
W piątkowy wieczór życiowy partner Magdaleny Cieleckiej udostępnił zdjęcie, na którym zapozował w nietypowej stylizacji. Jak wyjaśnił, miała to być "propozycja outfitu wyborczego". "Jestem gotowy" - napisał w relacji.
Fani Gelnera z pewnością byli zaskoczeni, gdyż aktor nie założył... spodni. Miał na sobie tylko majtki i T-shirt, na to narzucił grube futro, a całość dopełnił okularami słonecznymi i zimowymi butami.
35-latek inspirował się zdjęciem włoskiej "it-girl" Patricii Manfield w stylizacji autorstwa Yves Saint Laurent. Gdyby tak poszedł do lokalu wyborczego, z pewnością wywołałby spore zamieszanie. Zobaczcie sami.