Marek Sikora zaczynał swoją przygodę z aktorstwem już w wieku 15 lat. Zagrał wówczas Jurka w "Końcu wakacji". Szybko uznał, że to właśnie z tym zawodem chce związać swoją przyszłość.
Gdy dwa lata później dostał rolę Ariela w dziewięcioodcinkowym serialu nagranym na podstawie powieści młodzieżowej "Szaleństwa Majki Skowron", utwierdził się w tym przekonaniu. Przystojny chłopak stał się bożyszczem nastolatek.
Serce skradła nieśmiała koleżanka
Mimo powodzenia u przedstawicielek przeciwnej płci, jego serce skradła nieśmiała Grażyna Wolszczak. Co ciekawe, wcześniej aktor związany był z jej koleżanką. Aktorka do dziś nie może uwierzyć, że Sikora zwrócił na nią uwagę.
Nie nosiłam bluzek z odsłoniętymi ramionami, bo wstydziłam się kościstych rąk. Mój nos był przyczyną udręki - wspominała Grażyna Wolszczak w rozmowie z serwisem "Pomponik".
Poznali się w 1984 roku, pracując w Teatrze Narodowym w Poznaniu. Para nie czekała długo ze sformalizowaniem związku. Na ślubnym kobiercu stanęli zaledwie dwa lata później, a po trzech kolejnych doczekali się syna, któremu dali na imię Filip.
W czasach szczytowej popularności Sikora związany był z TVP. Niestety, nagle zwolniono go. Wtedy w jego życiu rozpoczęły się kłopoty finansowe, które zmusiły rodzinę aktora do wyprowadzki z ukochanego domu.
Dociekał, myślał, pytał, zachodził w głowę. Dlaczego?! Ten potężny cios wykończył go nerwowo - mówiła swego czasu Grażyna Wolszczak w rozmowie z WP.
Jego pozycja na rynku była mocna - artysta regularnie występował polskich produkcjach i teatrach. Niestety, prężnie rozwijającą się karierę przerwała nagła śmierć, gdy pojechał do rodziców na wieś. Tam dostał udaru mózgu, a lekarzom nie udało się go uratować. Miał 37 lat.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.